34-letnia aktorka "Barw szczęścia" - jak tłumaczy "Super Expressowi" jej menedżerka Małgorzata Matuszewska - źle się poczuła. Lekarze postanowili więc zostawić ją na obserwacji.
Glinka, mimo że wraz z mężem Przemkiem Gołdonem oczekuje synka, nie oszczędza się i bryluje na warszawskich salonach. Nie pochwala tego jej ginekolog, czego Katarzyna nie ukrywa:
"Czasem dostaję reprymendę od mojego lekarza, że działam za szybko i jestem w ciągłym biegu" - mówi.
Z jej zdrowiem jednak nie dzieje się nic niepokojącego. W poniedziałek lekarze zdecydują, czy Glinka pozostanie w szpitalu.
Czytaj więcej









