Reklama
Reklama

Ewa Drzyzga: W trudnych chwilach mogła liczyć na męża

W jej sercu zawsze będzie miejsce dla trzech najważniejszych dla niej mężczyzn – męża i dwóch synów.

Ewa Drzyzga zawsze marzyła o romantycznej miłości, ale długo nie mogła trafić na tego jedynego. Jej pierwsze małżeństwo z Andrzejem Roszakiem, producentem krakowskiego oddziału TVN-u, nie wytrzymało próby czasu. Zajęci pracą, nie potrafili pielęgnować swojego uczucia. Bywały dni, że jako dziennikarka RMF FM pracowała po 18 godzin na dobę. Zdarzało się, że nocowała w stacji na Kopcu Kościuszki w śpiworze. Kilka razy prowadziła poranną audycję w piżamie.

Po rozwodzie bratnią duszę znalazła w Andrzeju Sołtysiku. Przez długi czas łączyła ich wyłącznie przyjaźń. Gdy ich relacja przerodziła się w romans, zdali sobie sprawę, że są znacznie lepszymi kolegami niż partnerami w związku.

Reklama

W końcu los zetknął ją z Marcinem Borowskim, wówczas szefem reporterów w krakowskiej rozgłośni. Dla ukochanej zdecydował się przenieść z Warszawy do Krakowa. - Inteligentny, błyskotliwy, potrafił nie tylko mówić, ale i słuchać. Zakochali się w sobie - zdradza koleżanka Drzyzgi. Pobrali się w 2004 r. Wkrótce na świat przyszły dzieci. - Kiedy urodził się Staszek, nie spałam jedenaście miesięcy, a gdy pojawił się Ignacy, drugie tyle - opowiada po latach.

Choć było jej ciężko, zdecydowała, że połączy pracę w "Rozmowach w toku" z byciem mamą. Ze względu na upór i zdyscyplinowanie w TVN-ie nazwano ją kobietą-czołgiem. - Jestem szalenie obowiązkowa. Jeśli czegoś nie dokończę, budzę się nawet o czwartej rano - wyznaje Ewa.

To sprawiło, że każdy dzień był dla niej wyzwaniem. W końcu sytuacja zaczęła ją przerastać. Stała się rozdrażniona, przemęczona praniem, prasowaniem, wstawaniem w nocy do dzieci. Na szczęście w tym trudnym czasie mogła liczyć na pomoc męża, chociaż, jak wielokrotnie wspominała, ich relacje dalekie były od ideału.- Kiedy zaczynaliśmy się kłócić, tworzyła się między nami szczególna chemia - przyznaje gwiazda.

Poczucie humoru Marcina łagodziło niejeden konflikt. On też nauczył Ewę, że jest czas na pracę i na odpoczynek. Wcześniej wśród listy spraw do załatwienia wpisywała na karteczce: "Odpocząć", a gdy nadchodził weekend i chciała swój plan wprowadzić w życie, natychmiast pojawiały się u niej wyrzuty sumienia. Dzięki niełatwym rozmowom z mężem uświadomiła sobie, że nie może żyć tylko pracą.

Nawet nie zauważyła, kiedy jej priorytety zaczęły się zmieniać. Na pierwszym miejscu pojawiały się mąż i dzieci. - Bardzo ciekawi mnie, jaką drogą pójdą. Chciałabym wychować ich w miłości do drugiego człowieka. Być może to właśnie jest klucz do szczęścia - zastanawia się dziennikarka.

Ewa nie jest nadopiekuńczą matką. - Od początku starałam się nie bać na zapas. I tak jest do dzisiaj - mówi. Nie reaguje histerycznie na każdy drobiazg. Stara się dawać Stasiowi i Ignacemu dużo swobody, bo to sprawia, że uczą się odpowiedzialności za swoje czyny. Dziennikarkę cieszą dobre relacje z synami. Obaj zawsze mogą do niej przyjść, porozmawiać, zwierzyć się. Ewa wspiera ich też w edukacji. Motywuje do nauki nie tylko przed ważnymi sprawdzianami.

Nie zapomina jednak o tym, że dla dobra związku warto choć na chwilę wyrwać się z domu i wybrać się gdzieś tylko we dwoje. Czasem jest to wyjście do kina, czasem krótki wyjazd. Zanim znów się na taki wybiorą, czeka ich wakacyjny wyjazd we czwórkę. Na pewno będą się na nim dobrze bawić.

***

Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:


Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Ewa Drzyzga
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy