Tegoroczny konkurs Eurowizji zbliża się wielkimi krokami - odbędzie się 18 maja w Rotterdamie. Coraz więcej gwiazd decyduje się na publiczne ocenianie szans Rafała Brzozowskiego na wygraną.
Ostatnio Michał Wiśniewski pokusił się o wpis, w którym stwierdził, że... "szanse są żadne" i do Rotterdamu powinna jechać Alicja Szemplińska (sprawdź!), "bo wygrała preselekcje".
Dodatkowo zarzucił młodszemu koledze, że utwór powinien zostać wyprodukowany przez polskich producentów, a nie szwedzkich.
Szanse na wygraną są żadne. Wiecie, że ja nie kryję się za dyplomacją. Czasami tak jest, że ktoś podejmuje decyzje, które są odrobinę wymuszone, mało zorganizowane. Tak jest w tym przypadku. Nie będę krytykował postaci, dlatego że nie podlega wątpliwości, że potrafi śpiewać. Natomiast to powinna być polska piosenka. Dla mnie w ogóle niezrozumiałe jest, dlaczego Alicja Szemplińska nie pojechała na tę Eurowizję, bo generalnie to ona wygrała preselekcje, to ona została wybrana przez publiczność, więc ona powinna tam pojechać - napisał Michał Wiśniewski.

"Nie zgodzę się z Michałem"
Brzozowski przy okazji rozmowy z nami postanowił odpowiedzieć "Czerwonemu" i podkreślił, że wierzy w sukces swojego utworu "The Ride" (posłuchaj!).
On ma prawo do wyrażenia swojej opinii. Co do producentów: to nie jest dobry argument, bo hasło tegorocznego konkursu to: "Open up". Trzeba się otworzyć. Współpraca międzynarodowa pokazuje, że robimy coś na światowym poziomie. Szwedzi wiedzą, jak robi się popową muzykę. Nie zgodzę się tu z Michałem - mówi nam Rafał Brzozowski.
I swoje szanse na wygraną ocenia wysoko...
Chcę dać z siebie sto procent tam na scenie i być bardzo przygotowanym. Pracuję nad tym mocno z całym moim sztabem. Każdy jedzie z nadzieją, że gdzieś tam jest szansa na udział w rundzie finałowej. Im jestem bliżej tego konkursu, to bardziej chcę powalczyć o dobry wynik - zdradza nasz reprezentant.










