Reklama
Reklama

Elisabeth Duda była wielką gwiazdą "Europa da się lubić". Niebywała, co dziś robi!

Wkrótce po tym, jak wiosną 2003 roku po raz pierwszy pojawiła się w programie „Europa da się lubić”, została okrzyknięta najpopularniejszą Francuzką z Polsce. Elisabeth Duda (42 l.) była wtedy studentką wydziału aktorskiego łódzkiej szkoły filmowej i przygotowywała się – jako pierwsza zagraniczna studentka w historii filmówki – do obrony dyplomu. Od kilku lat Elisabeth gra przede wszystkim we francuskich produkcjach, ale w mijającym roku przypomniała o sobie także polskim kinomanom... Jak dziś wygląda jej życie?

Elisabeth Duda była przed laty jedną z najbardziej lubianych uczestniczek programu "Europa da się lubić", w którym reprezentowała Francję. Była też pierwszą osobą z zagranicy, która obroniła dyplom na wydziale aktorskim łódzkiej szkoły filmowej...

Zanim osiedliła się w Polsce, studiowała w Paryżu stosunki międzynarodowe, ale - jak wspomina - kompletnie jej to nie interesowało.

Miała swoje pięć minut w polskiej telewizji

Reklama

"Mama namówiła mnie, żebym wyjechała do Łodzi i zdawała do filmówki" - wspominała w wywiadzie.

Elisabeth planowała zostać... operatorem, ale podczas egzaminów wstępnych usłyszała, że powinna jednak spróbować swych sił na innym wydziale. Na aktorstwo dostała się za pierwszym podejściem i, choć profesorowie ostrzegali ją, że będzie miała ciągle "pod górkę" z powodu swojego francuskiego "r", w 2004 roku została dyplomowaną aktorką.

Po pięciu latach występów w "Europa da się lubić" Elisabeth Duda dostała propozycję udziału w "Tańcu z gwiazdami", trafiła na okładkę i rozkładówkę "Playboy'a", poprowadziła też TVN-owski "Projekt plaża" i emitowany na antenie TVP1 program "Piękniejsza Polska", po czym zniknęła z mediów.

Wróciła do Paryża

Bycie "panią z telewizji", która od czasu do czasu gra w serialach epizodyczne role... Francuzek, po prostu nie zaspokajało jej ambicji, więc pewnego dnia spakowała cały swój dobytek i wróciła do Paryża.

"W Polsce miałam poczucie, że nikt mnie nie szanuje jako artystki. Przestałam wierzyć w siebie, a brak wiary w siebie jest najgorszym, co może spotkać aktorkę. Wyjechałam, bo liczyłam, że w Paryżu się to zmieni. Uznałam, że tam będę miała większe możliwości" - opowiadała Michałowi Misiorkowi, autorowi internetowego cyku "Znani nam nieznani".

Wkrótce po przeprowadzce do Francji Elisabeth dostała angaż w jednym z paryskich teatrów i rolę w międzynarodowej produkcji "Biegnij, chłopcze, biegnij", o którą walczyły też Juliette Binoche i żona Romana Polańskiego Emmanuelle Seigner. Film był pokazywany na festiwalu w Cannes i dał Elisabeth uznanie w branży, które zaowocowało kolejnymi propozycjami... także z Polski. 

Twórczo wykorzystała czas lockdownu

Tuż przed wybuchem pandemii Elisabeth zagrała w filmie "Viva la Bella", po czym z powodu lockdownu na kilka miesięcy utknęła w domu.

"W czasie przymusowego odosobnienia niektórzy postanowili wykonać to, czego nigdy nie odważyliby się zrobić, inni zaczęli zamykać w końcu niedokończone projekty, a jeszcze inni zmyli się z linii horyzontu i schowali się w cichej śpiączce niczym niedźwiedź w grocie. Krótko mówiąc, każdy znalazł jakąś metodę, żeby przetrwać. U mnie było raczej twόrczo" - napisała na swojej stronie internetowej.

Elisabeth wpadła na pomysł, by w czasie kwarantanny - to jej słowa - "zanurzyć się w głębokim świecie literatury i poezji". Aktorka nakręciła 54 filmiki z własnymi interpretacjami swoich ukochanych wierszy i fragmentami ulubionych książek.

"Przez ten koronawirus rzeczywiście stałam się reżyserką, producentką, rekwizytorką, dźwiękowcem, operatorem, oświetleniowcem i aktorką, ale zabawa jest fantastyczna" - powiedziała podczas wizyty online w studiu "Dzień dobry TVN". 

Wiosną tego roku Elisabeth Duda znów stanęła za i przed kamerą, by na zlecenie Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie nakręcić jedenaście filmów składających się na cykl "La Paris de Marie" pokazujący miejsca w stolicy Francji związane z noblistką.

Latem Elisabeth odwiedziła Polskę i zagrała w dwóch filmach - "Pitbullu" Patryka Vegi oraz "Czarnej owcy" Aleksandra Pietrzaka, a od 22 września do 17 grudnia występowała na scenie paryskiego Théâtre du Gymnase Marie Bell w sztuce "Dwoje na huśtawce" u boku Johanna Morio.

Żyje na walizkach

Była gwiazda programu "Europa da się lubić" stara się przyjeżdżać do Polski przynajmniej raz w miesiącu.

"Ciągle tęsknię za Warszawą, gdy jestem w Paryżu. Uwielbiam oba te miasta, dlatego cały czas żyję na walizkach. Czułabym ogromną pustkę, gdybym dowiedziała się, że muszę wybrać jedno z nich i do końca życie nie odwiedzać już drugiego. Kocham Polskę, ale to we Francji na nowo odnalazłam radość życia..." - wyznała "Plejadzie".

Nad Sekwaną Elisabeth znalazła też... miłość. Aktorka nie śpieszy się jednak z założeniem rodziny.

"Wkrótce o tym pomyślę" - stwierdziła niedawno podczas internetowego spotkania z fanami, gdy jeden z nich zapytał ją o prywatne plany.

Póki co Ela (tak zwracają się do niej francuscy przyjaciele) koncentruje się na pracy. Lada moment rozpocznie próby do kolejnego spektaklu i czeka na premierę filmu "Simone, le voyage du siècle", w którym zagrała jedną z ról.


Zobacz też:

Małgorzata Socha na romantycznym ujęciu z mężem. Rzadki widok!

Małgorzata Kożuchowska o kłopotach w małżeństwie: "Boże, wyciągnij rękę i pomóż"

Sara James pokazała mamę! Wyglądają jak siostry!

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Europa da się lubić
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama