Reklama
Reklama

Edyta Górniak: Wigilia jest dla niej traumą!

Ze wszystkich dni w roku artystka szczególnie nie lubi Wigilii. Wtedy najbardziej cierpi, jakby ten wyjątkowy dzień jeszcze bardziej pogłębiał jej samotność. A przecież to okazja, by zażegnać konflikty i na nowo stać się rodziną. "Ale chyba nie dla mnie..." – żali się Edyta Górniak (43 l.). "Z tymi świętami wiąże zbyt wiele smutnych wspomnień".

"Jedna z pierwszych Wigilii, którą pamiętam, załamała mój świat dzieciństwa" - wspomina Edyta. "Po wizycie Mikołaja znalazłam w koszu jego brodę. To zrobił mój tata! To były jedne ze świąt spędzonych wśród cygańskich krewnych".

Dowiedz się więcej na następnej stronie

Dorastała w biedzie, to i święta były bardzo skromne. Prezenty? Skoro dzieliła się z mamą jedną parą butów, to co dopiero mówić o podarunkach.

Dowiedz się więcej na następnej stronie

Edyta całkiem zamknęła się w sobie po rozwodzie rodziców. 9-latka ciężko przeżywała też przytyki rówieśników odnoszące się do jej romskiego pochodzenia. Zaczęła się go wstydzić. Rodzina ojca artystki z rodzinnych Ziębic na Dolnym Śląsku ma do niej z tego powodu cichy żal. Podobno piosenkarka nie tylko ich nie odwiedza, nie dzwoni, ale i nie wysyła nawet kartek na święta. "Przy naszym stole jest dla niej miejsce" - zapewnia jednak jedna z ciotek.

Reklama

Dowiedz się więcej na następnej stronie

Gdy jeszcze byli narzeczeństwem, święta spędzała u chrzestnej matki Dariusza K. Przy wigilijnym stole bywało wtedy i 40 osób. Potem, gdy została matką, zawsze spędzała święta tylko z mężem i z synem. Dla Allana (11 l.) była ogromna przystrojona choinka przed domem, druga w salonie, a trzecia przy jego łóżku i wielkie prezenty.

Jedną z wielkich tajemnic Edyty był oczekiwany przez nią prezent. Chciała zaadoptować dziecko. Marzyła, by pod choinką znaleźć rumuńską sierotę. Śniło jej się, że Wigilię spędza w ośnieżonym, drewnianym domu gdzieś w lesie. Z zarośli wychodzą zwierzęta, podchodzą pod okna, żeby mówić ludzkim głosem, a wśród nich jest mała Cyganka. Podobno po tym śnie dla dziewczynki przy wigilijnym stole czekało miejsce.

Wcześniej gospodyni na świątecznym stole ustawiała naczynia dla dwóch osób: mamy i przyrodniej siostry. Nie chciała ustawić trzeciego nakrycia dla niespodziewanego gościa, żeby nie było aż tylu pustych miejsc na wigilijnej wieczerzy! "Czy przyjdą do nas babcia Grażyna i ciocia Małgosia?" - mógł pytać co roku Allanek. Edyta w takich chwilach z trudem ukrywała łzy, bo jeszcze mocniej czuła, że wokół niej brakuje bliskich. Chłopiec nie wiedział też, że na niego i jego rodziców czekały miejsca przy wigilijnym stole w Opolu.

Edyta Górniak najbardziej samotna czuła się w Wigilię 2006 roku. Mąż, z którym wówczas pozostawała w separacji, zaproponował jej spędzenie wspólnej Wigilii. Pragnął przełamać się opłatkiem z żoną i synkiem. Edyta jednak się nie zgodziła.

Później żałowała. Tym bardziej, że były mąż w lipcu 2014 roku spowodował tragiczny wypadek i święta spędził w areszcie. Artystka chciała odciągnąć syna od miejsc związanych z ojcem. "Chciałam z Allanem wyjechać na święta do Tajlandii" - żaliła się Edyta. "Nie mogłam mu jednak wyrobić paszportu, bo potrzebny był podpis ojca". Matka z synem świąteczny czas spędzała sama w Warszawie.

Może w te święta coś się zmieni? Do przełamania się opłatkiem, pierwszego od chyba piętnastu lat, tak blisko, a jednocześnie bardzo daleko. Edyta po 8 latach pojednała się z matką. Artystka nie zdradza jednak swoich planów. Mama, siostra i ojczym artystki nie przestają wierzyć, że dla nich też nastąpi czas cudów i zgody. "Nie tracę nadziei" - zapewnia pani Grażyna. "Póki jeszcze żyję".

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Edyta Górniak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy