5 sierpnia odbył się pogrzeb najbogatszego Polaka, Jana Kulczyka, który niespodziewanie zmarł tydzień wcześniej w Wiedniu.
Organizacją uroczystości zajęła się była żona biznesmena, Grażyna Kulczyk (64 l.).
W klasztorze Karmelitów Bosych na Wzgórzu św. Wojciecha w Poznaniu pojawili się jego bliscy, gwiazdy i politycy, aby towarzyszyć mu w tej ostatniej drodze.
Podczas ceremonii nie zabrakło wzruszających gestów i słów.
Dominika Kulczyk w poruszającej przemowie pożegnała swojego ojca.
"Tatko, gdzie jesteś? Jak zawsze nas zaskoczyłeś. Jesteś tu? Bo płaczemy" - mówiła łamiącym się głosem.
Później, jakby w odpowiedzi na postawione pytanie, wymieniała miejsca i zjawiska, które bez wątpienia mogą przypominać bliskim o zmarłym miliarderze.
"Nie ma mnie tu. Ale jestem w waszych kochających mnie sercach, w waszych tęskniących oczach. W każdym niezapomnianym wspomnieniu. W słońcu, które grzeje waszą twarz, w dobrej pogodzie którą przywoziłem. W bezkresnej wodzie oceanów, w ciepłym wietrze, nad chmurami. W najpiękniejszych miejscach na ziemi, w każdym pięknym budynku, w filharmonii, w muzeum, w każdej świątyni świata i w tej w której modliłem się przez wiele lat" - wyliczała.
Jak donosi "Fakt", w jej słowach przyjaciele i rodzina Kulczyka rozpoznali sformułowania, których ten często używał.
Msza Święta trwała około dwóch godzin, a celebrował ją ojciec Ryszard, przyjaciel biznesmena.
Jan Kulczyk został pochowany w rodzinnym grobie obok swojego ojca, który zmarł dwa lata wcześniej.
Zobacz również:










