Kilka dni temu w „Dużym Formacie” ukazał się artykuł, omawiający skomplikowane biznesy Emila Stępnia, oparty na informacjach, do których dotarł „Puls Biznesu” oraz relacjach świadków. Jak wiadomo od maja, gdy ukazała się pierwsza publikacja na ten temat w „Pulsie Biznesu”, Stępień wraz z żoną, Dodą, poślubioną trzy lata temu w Marbelli, założył firmę producencką, która podjęła się ekranizacji książki Piotra Krysiaka „Dziewczyny z Dubaju” oraz dwóch innych filmów.
Pozyskane na ten cel pieniądze, w tym połowa wygranej w lotto pewnego 80-letniego emeryta, w sumie 12 milionów złotych zostały następnie przelane na konto spółki Ent One Studios zarejestrowanej na Malcie, której dyrektorami zostali Emil Stępień i Doda.
Syndyk głowi się nad rachunkami
Tymczasem produkcja „Dziewczyn z Dubaju” rozpoczęła się, a na koncie jednej z firm Stępnia syndyk znalazł trudne do uzasadnienia wydatki, jak kolczyki od Cartiera i torebki po kilkadziesiąt tysięcy złotych, czyli przedmioty o wiele za drogie, by mogły posłużyć za rekwizyty do filmu.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła postępowanie w sprawie finansowej działalności Emila Stępnia. Według ostrożnych szacunków oszukanych mogło zostać nawet 200 osób.
Doda bezgranicznie ufała mężowi
Doda ze swojej strony zapewnia, że nie miała pojęcia o finansowej stronie produkcji filmowej. Trochę inaczej zapamiętali to inwestorzy. Jeden z nich w rozmowie z „Dużym Formatem” ujawnił, że Doda brała aktywny udział w negocjacjach dotyczących filmowego projektu, poświęconemu jednostce specjalnej GROM:
Zapewniała, że jej nazwisko otwiera drzwi w Ministerstwie Obrony Narodowej. Ministrem był wtedy Macierewicz. Dzięki temu dostaną dostęp do planów na poligonach. Mówiła o patronacie Kancelarii Prezydenta, który uzyskają dzięki jej medialności.
W brak wiedzy Dody na temat finansowej strony przedsięwzięcia trudno też uwierzyć Tomaszowi Piecowi, prezesowi Śląskiego Funduszu Inwestycyjnego Promoney, zajmującemu się między innymi windykacją wierzytelności:
Pani Rabczewska, jak dostała nasze pozwy prywatne przeciwko niej i kiedy przyspieszyła sprawa w prokuraturze, to ogłosiła na mediach społecznościowych, że się rozwodzi. Jej podpis znajduje się jednak na rozsyłanej już w 2017 roku informacji, że rozpoczęto produkcję „GROM-u", co okazało się nieprawdą. Występuje tam jako inicjatorka przedsięwzięcia. Otrzymała od EOI przelewy za usługi, których nie wykonała, na przykład kilkadziesiąt tysięcy złotych za muzykę do „GROM-u". I skorzystała na wyprowadzeniu pieniędzy na Maltę, bo jest wspólniczką maltańskiej spółki EOS, a te pieniądze umożliwiły jej wyprodukowanie „Dziewczyn z Dubaju".
Z tego wszystkiego będzie musiała wytłumaczyć się w Prokuraturze. Na razie w rozmowie z „Twoim Imperium” Doda wysuwa ostrozne przypuszczenie, że mogła zostać oszukana przez własnego męża:
Może i jestem naiwna, ale w wbrew temu, co się mówi, wierzę, że mój mąż nie wykorzystał mnie i nie byłam częścią jego planu, a sytuacja pozytywnie rozwiąże się.




***








