Jeszcze do niedawna sprawą zagadkowej śmierci 27-letniej Polki w Egipcie żyła cała Polska.
Tabloidy prześcigały się w snuciu kolejnych teorii spiskowych. W sieci powstały liczne fora, na których internauci prowadzili śledztwa na własną rękę. Jedną z osób, którą podejrzewali o przyczynienie się do śmierci Polki okazał się chłopak Magdaleny.Markus przeszedł istną gehennę, zaczął się nawet ukrywać z obawy o własne życie!"Było naprawdę niebezpiecznie. Codziennie, setki razy jemu i jego mamie grożono śmiercią" – zdradza "Faktowi" przyjaciel rodziny W.
Ochrony udzieliła mu także policja. To właśnie funkcjonariusze zasugerowali mu, by nie pokazywał się na pogrzebie ukochanej. Markus ponoć jednak pojawił się na ceremonii, ale obserwował ją z ukrycia. Media obwieściły jednak, że nawet nie raczył się zjawić, by pożegnać ukochaną. Ostatecznie śledczy poinformowali, że Markus nie ma żadnego związku ze śmiercią Magdaleny. "Ci, którzy grozili mu śmiercią, zaczęli go przepraszać. Teraz pustkę po śmierci Magdaleny Markus próbuje wypełnić pracą. Do salonu wrócił 1 sierpnia. I co najważniejsze, wszyscy jego stali klienci czekali na jego powrót. Ich wsparcie pomaga mu w codziennych obowiązkach. Jego życie już nigdy nie będzie normalne, ale ten chłopak jest silny i walczy, a my wszyscy mu pomagamy!" - przekonuje jego znajomy.Tymczasem sprawa śmierci Magdaleny Żuk nadal nie została wyjaśniona. Kilka dni temu rodzina zmarłej wystosowała nawet pismo do Zbigniewa Ziobry, by ten interweniował u strony egipskiej i "wyjaśnił, z jakich przyczyn nie przekazywane są żadne materiały z Egiptu".
Na razie państwo Żuk nie doczekali się odpowiedzi ministra...
