Niedzielny konkurs rozpoczęła Otylia Jędrzejczak ze Sławkiem Turskim. Tym razem mieliśmy okazję zobaczyć w ich wykonaniu foxtrota. Jak zwykle Otylia nie pokazała niczego nadzwyczajnego, może poza fragmentem, w którym o mały włos nie przewróciłaby się o własną suknię. Marność oceniona na 28 punktów.
W odróżnieniu od tańca pierwszej pary, jive Zygmunta Chajzera i Blanki Winiarskiej mógł się podobać. Wprawdzie zdaniem Galińskiego "błędów technicznych trochę było", ale zebrane 36 punktów - w pełni zasłużone.
"Mucha nie siada" - podsumował z kolei Galiński walc angielski w wykonaniu Nataszy Urbańskiej i Jana Klimenta. Nieźle, ale nie na same "dziesiątki".
Z sambą z "Gorączki sobotniej nocy" zmierzyli się Radek Majdan i Iza Janachowska. Jak zwykle z techniką było na bakier, ale z pewnością wyglądało to lepiej niż gra piłkarzy Polonii Warszawa w ostatnim meczu.
Na walca wiedeńskiego Anny Muchy i Rafała Maseraka czekaliśmy w wielkim napięciu. Wszak, zgodnie ze statystykami, przyszedł czas na zwycięstwo. Widzowie nie zawiedli się. Po dwóch nieudanych występach, Mucha zaliczyła kolejne cztery "dziesiątki".
Największym zaskoczeniem niedzielnego wieczoru okazał się Michał Kwiatkowski (Jania Lesar). Po pierwsze, stracił swoją słynną grzywę. Po drugie, zatańczył świetną rumbę ocenioną na 39 punktów. Po trzecie, wygląda wreszcie jak człowiek. Po czwarte, to był najlepszy taniec w jego wykonaniu. Duży szacunek.
Na koniec programu wszystkie pary zaprezentowały się we wspólnie wykonanej rumbie. To tak, chyba, na wypełnienie czasu.
Ogłoszenie dwóch pierwszych miejsc nie dostarczyło emocji. Tradycyjnie: Ania - pierwsza, Natasza - druga. Na trzecim miejscu, w pełni zasłużenie, znalazł się Michał Kwiatkowski.
Ostatni raz na scenie "Tańca z gwiazdami" zatańczył Zygmunt Chajzer. Dla wprawnych obserwatorów nie była to niespodzianka.
Zobacz również:
