Reklama
Reklama

Cerekwicka mogła umrzeć

"Któregoś dnia było u mnie pogotowie, bo się zaczęłam dusić. Wpadłam w panikę, że umieram" - wyznała piosenkarka w wywiadzie dla jednego z dwutygodników.

Naczelnym tematem wywiadów z Kasią Cerekwicką jest ostatnio jej rozstanie z facetem. Piosenkarka bardzo chętnie sprzedaje szczegóły prasie kolorowej, wyjawia powody depresji, egoizmu, dzieli się rozterkami, zaprasza za próg...

Zapytana o powód rozstania po raz kolejny wyznała: "On po prostu nie był gotowy na to, że paparazzi robią mu zdjęcia, gdy jest ze mną, a następnego dnia w pracy koledzy pytają, po co pracuje, zarabiając grosze, skoro mogę go utrzymywać. To był honorowy facet i bolało go, że nie może mnie zabrać na kolację, bo i tak ja będę musiała zapłacić" - mówi w wywiadzie dla "Gali".

Reklama

Katarzyna poniżała swojego chłopaka. Traktowała go jak osobę pozbawioną jakichkolwiek ambicji zawodowych...

"Tłumaczyłam mu: Utrzymywałeś mnie trzy lata, to możesz teraz spokojnie leżeć i nie pracować przez najbliższe trzy".

"Robert nie pasował do mojego świata. Z przerażeniem patrzył jak się męczę. Że moja praca nie kończy się o 16, że wracam z koncertów i mam setki spraw zawodowych, że nie idę spać po czterech dniach harówy".

Cerekwicka wyznała również, że przeszła głęboką depresję, która mało co nie skończyła się tragedią. To właśnie jej były facet uratował jej życie: "Przechodziliśmy przez moją czteromiesięczną depresję i Robert bardzo się wtedy sprawdził. On mnie z depresji wyciągnął. Jak było bardzo źle, on płakał ze mną".

"Któregoś dnia było u mnie pogotowie, bo się zaczęłam dusić. Wpadłam w panikę, że umieram. Po tych wszystkich przejściach parę dni później przyjaciółka kazała mi wstać i jechać do Zakopanego. Pamiętam, jak popatrzyłam tam na niebo, na góry i pomyślałam: Mam 24 lata, wszystko przede mną, a chmury takie piękne. I powiedziała sobie, że to jest ostatni rok, kiedy próbuję i jeżeli teraz mi się nie uda, to rzucam to wszystko, zapominam o śpiewaniu".

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama