Wydawało się, że nic nie zagraża karierze ślicznej prezenterki, a jednak po pięciu latach pracy w "Wiadomościach" nazwisko Małgorzaty Szelewickiej pewnego dnia po prostu znikło z grafiku dużurów. Dopiero od znajomej dziennikarki, która zadzwoniła, dowiedziała się, że... ją wyrzucono.
Okazało się, że nowe władze Telewizyjnej Agencji Informacyjnej uznały ją za osobę zbyt ładną, by odczytywać wiadomości, a przez to... niewiarygodną.
"Rozpętała się burza. Odezwała się do mnie nawet Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Powód mojego zwolnienia był kuriozalny! Nie chciałam jednak tego ciągnąć i uznałam sprawę za zamkniętą" - wspomina prezenterka.
Małgorzata Szelewicka nigdy nie uwierzyła, że straciła pracę z powodu wyglądu. Do dziś nie wie, dlaczego dostała wypowiedzenie, ale domyśla się, że musiała po prostu ustąpić miejsca komuś innemu...
"Moje zwolnienie było owiane dziwną tajemnicą. Nie próbowałam się dowiadywać, dlaczego... Mogłam tylko przypuszczać" - stwierdziła niedawno.