Dykiel "w TVN-ie nie ma już czego szukać"
Według informacji, które dotarły do naszej redakcji, stacja jest zdegustowana zachowaniem Bożeny Dykiel. Pracownicy planu, jak i kierownictwo, uważają, że zostały przekroczone granice dobrego smaku.
Podczas wizyty w "Dzień dobry TVN" Dykiel nie trzymała się odgórnie narzuconego scenariusza oraz tematu związanego z depresją, ponadto zareklamowała produkt paramedyczny bez zgody produkcji. Złamała tym samym regulamin programu "DDTVN".
Prowadząca Agnieszka Woźniak-Starak w konsekwencji zmuszona była zakończyć rozmowę. Jak mówi nasz informator, dalsza współpraca stacji TVN z Bożeną Dykiel stoi pod znakiem zapytania. Czy aktorka straci rolę w "Na Wspólnej"?
Mówi się, że w TVN-ie nie ma już czego szukać, a jej dni są policzone - słyszymy.
W związku z zaistniałą sytuacją najprawdopodobniej postać grana przez Bożenę Dykiel nie pojawi się w scenariuszach kolejnych odcinków serialu "Na Wspólnej", a jej wątek zostanie wkrótce zakończony. Większość osób z TVN, również aktorów z serialu, jest zażenowanych jej zachowaniem - dodaje nasz informator.

Bożena Dykiel przechodzi do TVP?
Co ciekawe, Bożeną Dykiel zainteresowała się już ponoć Telewizja Polska, która planuje "przechwycić" aktorkę i zaangażować ją do swojego serialu "Barwy szczęścia". Jej polityczna neutralność ma być w tym przypadku ogromnym atutem.
Pani Bożena od wielu lat występuje w telewizji, w różnych stacjach i jest ikoną kina i teatru. Sympatyzowała od zawsze z każdą partią rządząca, o nikim nigdy nie wypowiadała się źle, nie krytykowała, nie wchodziła w politykę. Zawsze ciepło wypowiada się o panu prezydencie oraz politykach z prawicy.
Skontaktowaliśmy się ze stacją TVN z prośbą o komentarz. Nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi. Oświadczenie stacji opublikował serwis fakt.pl. Czytamy w nim, że jakiekolwiek zmiany w obsadzie "Na Wspólnej" nie są przewidziane.
Nie planujemy zmian w obsadzie serialu „Na Wspólnej". A Widzowie i fani nie wyobrażają sobie serialu bez kultowej Marii Zięby, granej przez Bożenę Dykiel - można przeczytać.
Do Bożeny Dykiel nie udało nam się dodzwonić.
Dykiel: trzeba uważać, co się do pyska wkłada
Afera rozpętała się po wizycie aktorki w "Dzień dobry TVN", gdzie jako ambasadorka akcji "Twarze depresji. Nie oceniam. Akceptuję" opowiadała o chorobie. Jej słowa jednak wprawiły w osłupienie nie tylko prowadzących i widzów, ale i całą produkcję.
Dykiel stwierdziła m.in., że jedną z przyczyn depresji może być... niedobór pierwiastka litu i "trzeba uważać, co się do pyska wpuszcza". Poza tym należy się ruszać, czytać, a nie tylko gapić w telefon i telewizor. Mówiła też, że pandemia to spisek bogaczy, a grypa zabija bardziej niż koronawirus.
Nie to, że się go uzupełni, ten lit. Organizm to powinien sam wytworzyć, tylko musimy mu dać do tego materiał. Więc trzeba uważać, co się wpuszcza do pyska, nie jeść byle czego, jeść dobre rzeczy. Poza tym ruszać się, czytać, nie tylko gapić się w telefon i telewizor - powiedziała Dykiel w "Dzień dobry TVN".
Dalej Bożena Dykiel dodała, że na depresję chorują głównie osoby samotne, które "nie mają z kim się pokłócić, wypić kielicha czy usiąść do niedzielnego obiadu".
Od słów Bożeny Dykiel odcięła się fundacja "Twarze depresji" i zerwała z nią współpracę. Wypowiedź skrytykowali znajomi z show-biznesu i specjaliści.
Maja Herman, lekarka psychiatrii i psychoterapeutka, napisała na Facebooku, że wspomniany przez Dykiel lit nie występuje naturalnie w naszym organizmie i w nadmiarze jest toksyczny, a nawet śmiertelnie niebezpieczny.
Zobacz też:
Milion euro dziennie. Zaczęło się naliczanie kar dla Polski
Szostak zrezygnowała z drakońskiej diety
Minge i Błaszczyk krytykuje Dykiel

Więcej newsów o gwiazdach, ekskluzywne materiały wideo, wywiady i kulisy najgorętszych imprez znajdziecie na naszym INSTAGRAMIE Pomponik.pl








