Artur Barciś w książce "Aktor musi grać, by żyć" zdradza wstrząsającą historię ze swojego życia. W latach 80. poleciał do Nowego Jorku w poszukiwaniu pracy.
Kiedy pracował w Teatrze Ateneum, o własnych czterech kątach mógł jedynie pomarzyć... Był wówczas już żonaty z montażystką, Beatą Barciś.
Ich nierealnym celem było mieszkanie na warszawskim Muranowie oraz... niewielki Fiat.
Znajomi, którzy mieli przenocować go za wielką wodą, byli bardzo zdziwieni jego obecnością. Nie spodziewali się, że w ogóle otrzyma wizę...
Moi znajomi, którzy wyjechali rok wcześniej, obiecali, że znajdą mi pracę i że będę mógł u nich mieszkać. Pojechałem, żeby zarobić pieniądze, ale mieszkałem u nich tylko dwa dni. Oświadczyli, że muszę się wyprowadzić, bo właściciel nie zgadza się na kolejnego lokatora
Zamiast amerykańskiego snu - niepewność jutra...
Amerykański sen aktora prysnął z dnia na dzień niczym bańka mydlana. Artur Barciś zaczął więc odwiedzać różne dzielnice w poszukiwaniu pracy.
Pytał zarówno w gastronomii, jak i u krawców, ponieważ potrafił szyć. Wynagrodzenie nie było jednak zadowalające.
W końcu trafił na nietypową ofertę. Pewien pracodawca poszukiwał ochotników do zrywania... rakotwórczego azbestu w wieżach World Trade Center.
Okazało się, że całkiem dobrze za to płacą, więc Barciś przystał na warunki. Wtedy to było siedem dolarów za godzinę. Jako, że chętnych do pracy nie było, z czasem stawka wzrosła do dziesięciu.
Ryzykował życie, żeby zdobyć pieniądze na mieszkanie
Aktor został wyposażony w bezpieczny, choć bardzo niewygodny strój ochronny oraz maskę. Przez sześć tygodni pracował nawet po 15 godzin dziennie!
Przetrwał tylko dlatego, że miał świadomość tego, ile zarabia, a zbierał przecież na ważny cel.
Czasami strasznie płakałem, bo byłem mały i drobny, a większość kolegów rosła i silna. Nawet dla nich to była zbyt ciężka praca. Czasami ryczałem też z tęsknoty
Na szczęście drobny mężczyzna mógł zmieścić się w trudnodostępne zakamarki, dlatego został przyjęty. Niestety było w nich okropnie gorąco.
Po powrocie był jednak najszczęśliwszy na świecie. Kupił wymarzone mieszkanie oraz pomarańczowego malucha, którym pojechali z żoną w podróż do Hiszpanii. Do dzisiaj nie zachorował.
Zobacz też:Agnieszka Woźniak-Starak zakochana? Zaskakujące doniesienia tygodnikaMarta Żmuda Trzebiatowska o dzieciach: "nie chcę, aby były warszawskimi bananami"Oliwia Bieniuk szczerze o "Tańcu z Gwiazdami". Podziękowała partnerowi




Więcej newsów o gwiazdach, ekskluzywne materiały wideo, wywiady i kulisy najgorętszych imprez znajdziecie na naszym Instagramie Pomponik.pl