Reklama
Reklama

Anna Wendzikowska została sama z dwojgiem dzieci. "Jest zdruzgotana i załamana"

Anna Wendzikowska (37 l.) znalazła się w bardzo trudnej sytuacji. Została sama z dwojgiem małych dzieci. Jedno z nich to noworodek! Dlaczego prezenterka TVN i ojciec jej drugiej córki się rozstali? Jak radzi sobie samotna mama? O tym opowiedziała jej koleżanka.

Życie Anny Wendzikowskiej to przeplatanka cudownych i przykrych chwil. Już dwukrotnie po wielkim szczęściu przychodziło duże rozczarowanie. 

Po raz pierwszy było to wtedy, gdy prezenterka zaszła w pierwszą ciążę. W styczniu 2015 roku ona i Patryk Ignaczak zostali rodzicami Kornelii. Jednak po narodzinach córki coś zaczęło się psuć i para rozstała się. 

Na szczęście Wendzikowska nie zwątpiła w miłość. Poznała Jana i zaszła w kolejną ciążę. Pod koniec października br. urodziła Tosię. I znów radość zmieszała się ze smutkiem. 

Anna cieszy się, że po raz drugi została mamą, lecz jednocześnie musi mierzyć się z bolesnym ciosem. Wkrótce po narodzinach dziecka ona i ojciec dziewczynki rozstali się. Mężczyzna miał odejść od rodziny pod koniec listopada. 

"Janek po prostu wyszedł z domu. A następnego dnia wrócił po rzeczy. Ania jest zdruzgotana i załamana. Płacze, jak o tym mówi. Sytuację przeżywa też jej starsza córka, Kornelka, która bardzo się z nim zżyła. Mała po prostu za nim tęskni" - opowiada znajoma celebrytki w rozmowie z "Super Expressem". 

Reklama

Dlaczego Jan postąpił w taki sposób? Informatorka tabloidu ma swoją teorię. "Najwyraźniej przerosło go ojcostwo: nieprzespane noce, płaczące dziecko, które ma kolki, i natłok obowiązków związanych z opieką nad noworodkiem" - mówi. 

Wendzikowska wie, że musi być silna dla córek. Dlatego ponoć już wzięła sprawy w swoje ręce. Koleżanka zdradza, że zatrudniła nianię, która będzie jeździła z nią i maleńkim dzieckiem do studia TVN, gdzie Anna pracuje. W czasie, gdy prezenterka będzie na wizji, opiekunka zajmie się Tosią. 

"Niestety, Ania nie może sobie pozwolić na urlop macierzyński. Została samotną matką z dwójką małych dzieci na utrzymaniu. Musi sprostać nowej sytuacji. Przecież nie usiądzie i nie będzie płakać" - tłumaczy źródło gazety.

***

Zobacz więcej materiałów:

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Anna Wendzikowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy