Miesiąc po porodzie żona Roberta Lewandowskiego (28 l.) na swoim Instagramie zamieściła zdjęcie z siłowni, chwaląc się niemal kaloryferem na brzuchu.
Fotka ta wywołała prawie ogólnonarodową dyskusję na temat tego, jak postawa Anki wpływa na inne młode mamy.Feministki alarmowały, że "Lewa" wpędza kobiety w kompleksy, a płaski brzuch nie jest najważniejszą rzeczą do osiągnięcia po porodzie.
Po drugiej stronie stanęły celebrytki, które w katowaniu się na siłowni zaraz po urodzeniu dziecka nie widzą nic złego, a zdjęcia Ani uznały po prostu za świetną motywacją i dowód, że jak się chce to można.Niestety, kilka dni po wrzuceniu tego "kontrowersyjnego" zdjęcia Anka pojechała z rodziną i przyjaciółmi na Mazury, gdzie wybrali się także paparazzi.Jej brzuch na zrobionych fotkach tak idealnie już jednak nie wyglądał, co wytknęło jej wielu złośliwców.
Fala hejtu musiała chyba zaboleć celebrytkę, bo ta kolejny raz postanowiła pochwalić się brzuchem, który pokazała w sporym zbliżeniu. "Taki uśmiech po treningu. A tak mi się nie chciało. Dumna, że dałam radę" - cieszy się Anka.
