Jak wszyscy wiemy, zdrowe odżywianie jest bardzo ważnym elementem życia Lewandowskich. Anka przyznała jednak, że zdarzają im się też odstępstwa od żelaznych reguł.
- Ja też zostałam włożona w zaczarowany stereotyp, że to, co 'Lewa' wrzuci, to zawsze jest zdrowe, a my w ogóle nie wrzucamy na ruszt - mówiła na domówce.
- Czasami się zdarzy pizza, czy nawet lampka wina, czy coś innego. Pozwalamy sobie na różne rzeczy, ale najczęściej w czasie urlopu, kiedy Robert ma wakacje i może sobie na to pozwolić - powiedziała Lewandowska.
- Jeżeli wiemy o tym, że pracujemy codziennie, a nasze ciało to nasza maszyna do pracy, to zdajemy sobie sprawę z tego, że tak naprawdę trzeba o tę maszynę bardzo dobrze dbać. To jest inwestycja na długi czas - odkrywała Amerykę Anna.
Postanowiła powspominać też początki związku z Robertem, gdy mieszkali w wynajmowanym mieszkaniu w Poznaniu i rozpoczynała się także jej przygoda ze zdrowym odżywianiem. - Powiedziałam, że ugotuję obiad. Pamiętam jak dziś, pod Poznaniem były takie bary mleczne, za 4,50 zł mieli makarony bolognese. Podjeżdżałam tam, kupowałam bolognese, wrzuciłam do garnka, na patelnię. Robert przyjeżdżał i mówiłam: “Kochanie spójrz, ugotowałam". Tak było do momentu, w którym komuś się wygadałam przy nim. Robert zapytał wtedy: "Ale jak to? Mówiłaś przecież, że to gotowałaś?" - wspominała Ania z nieukrywanym rozbawieniem. Przypomniała, że ich początki nie były łatwe: - Były też momenty, w których dzwoniłam do mojej mamy i pytałam się, jak zrobić pomidorówkę i czy włoszczyznę trzeba zalać wodą czy czymś innym? Takie były moje początki - przyznała.









