Reklama
Reklama

Ania Rusowicz już myśli o przyszłości syna

Ania Rusowicz zaledwie kilka tygodni temu została mamą. Wzorem wielu koleżanek z branży zdeponowała swoją krew w banku krwi pępowinowej.

Rok temu nagle przestała koncertować. Fani byli niepocieszeni, ale powód, który stał za tą decyzją, był wyjątkowo ważny. Gwiazda spodziewała się dziecka. Potomstwo było spełnieniem marzeń jej i męża, perkusisty Huberta Gasiula. W słoneczną środę 16 sierpnia mały Tytus pojawił się na świecie, w rodzicach wyzwalając taką czułość, o jakiej istnieniu wcześniej nie mieli pojęcia.

Piosenkarka już myśli o przyszłości swojego dziecka. Jeszcze zanim po raz pierwszy mogła przytulić małego Tytusa, postanowiła, że zadba o jego przyszłe zdrowie. Wzorem wielu swoich koleżanek, m.in. Justyny Steczkowskiej (45 l.), zdeponowała swoją krew w banku krwi pępowinowej. Krew zostaje pobrana po narodzinach malucha i jest przechowywana w celu ewentualnego późniejszego wykorzystania.

Reklama

Zdaniem wielu lekarzy zawarte w krwi komórki macierzyste mogą w przyszłości pomóc mu wyjść z wielu chorób, a nawet uratować życie. Ania, jak inne mamy decydujące się na ten ruch, ma nadzieję, że krew pępowinowa nie będzie dziecku nigdy potrzebna. Niemniej woli dmuchać na zimne.

"Zastanawiałam się, co tak naprawdę będzie najlepsze dla mojego dziecka w przyszłości. Zdałam sobie sprawę, że będzie to przede wszystkim miłość oraz zdrowie (da się obejść bez najdroższych wózków itd.). Polski Bank Komórek Macierzystych (...) ja się decyduję" - pisze wokalistka na swojej stronie.

Świat & Ludzie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy