Wielka gwiazda polskiego kina jest oburzona metodami pracy znanego z dyktatorskich skłonności choreografa. O jego apodyktyczności i braku litości dla aktorów krążą legendy. Nina Andrycz właśnie miała okazję się o tym przekonać - podaje "Fakt".
96-letnia gwiazda wciela się w "Policie" w rolę Sary Bernhardt, mentorki Poli Negri, która wprowadza ją w tajniki sztuki aktorskiej. Józefowicz miał jasną wizję tego, jak powinna wyglądać relacja między obiema postaciami - ta jednak wcale nie zyskała aprobaty Andrycz.
"Reżyser kazał biednej Nataszy leżeć cały czas u moich stóp, jak jakiemuś wiernemu psu! A jak można udzielać lekcji aktorstwa wiernemu psu leżącemu u stóp?" - gorączkuje się aktorka i zaraz dodaje: "Odchorowałam tę scenę bardzo".
Pani Nina ubolewa też, że przez chybiony zamysł Józefowicza nie mogła dobrze zagrać swojej roli, bo cały czas musiała mieć opuszczone oczy - przez to kamera (sceny były nagrywane) nie była w stanie zarejestrować mimiki jej twarzy.









