Reklama
Reklama

Alicja Bachleda-Curuś nadal nie znalazła miłości? Podobno mama się o nią martwi...

Alicja Bachleda-Curuś (36 l.) ma wspaniałego syna, lecz brak u jej boku drugiej połówki. Ma za sobą związki, lecz żaden z nich nie przetrwał próby czasu. Wygląda na to, że po rozstaniu z Marcinem Gortatem aktorka nie ułożyła sobie życia na nowo. Może to martwić jej mamę, która bardzo troszczy się o córkę...

Sobota, 11 maja. Alicja Bachleda-Curuś (36) wybiera się na przyjęcie urodzinowe, które przygotowali dla niej znajomi. Na tę okazję wybiera sweter, torebkę, kolczyki i pomadkę do ust w swoim ulubionym, czerwonym kolorze . Wystylizowana robi sobie selfie i wrzuca do sieci. Zachwyceni fani aktorki nie szczędzą jej komplementów.

Jej urodziny wypadają wprawdzie dzień później, ale niedzielę 12 maja Alicja zarezerwowała wyłącznie dla syna Henry’ego (10). Miała ku temu bardzo ważny powód. Tego dnia bowiem obchodzili wspólnie Dzień Matki (w USA to święto jest ruchome i przypada w drugą niedzielę maja). 

Reklama

Aktorka co roku obchodzi też polski Dzień Matki. 26 maja składa życzenia swojej mamie, Lidii Bachledzie-Curuś. To po niej odziedziczyła urodę i talent: - Mama tańczyła, była solistką w "Słowiankach", tatuś był solistą w chórze studenckiego zespołu pieśni i tańca "Krakus" - mówiła o rodzicach w wywiadzie przed laty. 

Sama po raz pierwszy wystąpiła na scenie w wieku 6 lat. Rodzice jednak dbali przede wszystkim o gruntowne wykształcenie Alicji i jej starszego brata, Tadeusza (pilota).

Byli tradycyjną rodziną i o takim samym, poukładanym życiu dla swojej córki marzyła pani Lidia. W jednym z wywiadów przyznała, że decyzje życiowe córki spędzały jej sen z powiek. Najpierw wyprowadzka 19-letniej Alicji do USA, później jej związek z hollywoodzkim gwiazdorem Colinem Farrellem. Choć wiedziała, że córka jest szczęśliwa, jak każda matka martwiła się. 

- Mam cudownego wnuka, który jest do nas szalenie przywiązany. To wszystko mi jakoś wynagradza te niepokoje, które miałam - przyznała pani Lidia. 

Dziś zapewne wciąż ze zrozumiałą troską przygląda się życiu córki. 

Czytaj dalej na następnej stronie.

Kariera Alicji za oceanem od kilku lat nie posuwa się znacząco. Aktorka postanowiła więc "przebranżowić się" i kończy studia na historii sztuki w Los Angeles Valley College. W przyszłości chce otworzyć galerię i promować polskich artystów w USA. 

Bez zmian ma się również życie uczuciowe Alicji. Kolejne związki kończyły się, zanim na dobre rozkwitły. W marcu tego roku aktorkę sfotografowano na obiedzie z tajemniczym brunetem w jednej z modnych restauracji w West Hollywood. Mężczyzna już nie pierwszy raz towarzyszył Alicji, lecz nie wyglądali na parę zakochanych. 

W kwietniu zaś aktorka widziana była w Warszawie z Sebastianem Kulczykiem, lecz ta znajomość to też raczej tylko przyjaźń, która zresztą trwa już od 15 lat.

Również Colin Farrell od rozstania z Alicją nie ułożył sobie życia. Skupia się głównie na pracy, chętnie opiekuje się Henry’m. Niedawno zabrał go do położonego 50 km od Los Angeles miasta Anheim, gdzie znajduje się najstarszy na świecie Disneyland. Jeździli m.in. na rollercoasterze i widać było, że świetnie się razem bawią. 

Gwiazdor jest też ojcem niepełnosprawnego, chorego na zespół Angelmana, syna Jamesa (16 l.) ze związku z Kim Bordenave. Był czas, że Colin martwił się, czy także Henry nie ma problemów zdrowotnych i czy rozwija się prawidłowo. - Zabrałem go nawet do lekarza, bo wydawało mi się, że jest za grzeczny... - wspominał w wywiadzie. 

Na szczęście obawy się nie potwierdziły. Aktorka cieszy się, że Colin jest dobrym ojcem. - Ja nie wychowuję Henry’ego sama - mówi. - Mam z jego tatą bardzo dobre relacje i mimo że nie jesteśmy razem, wychowujemy Henia wspólnie w miłości i przyjaźni. Myślę, że to była i jest najlepsza z opcji - dodaje Alicja. 

To zapewnienie musi wystarczyć jej zatroskanej mamie. 

***
Zobacz więcej materiałów:


Życie na gorąco
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy