Reklama
Reklama

Agnieszka Radwańska: Jakie ma plany na przyszłość?

Chce być mamą bliźniąt, chętnie zrobi sobie operację plastyczną... Od tej strony nie znaliście Agnieszki Radwańskiej (28 l.)!

Najpierw ślub w kościele na Skałce na krakowskim Kazimierzu. Potem zabawa dla 150 osób w luksusowym hotelu Dwór w Tomaszowicach pod Krakowem, otoczonym parkiem, z piękną oranżerią. Tak wyglądało wesele najlepszej polskiej tenisistki Agnieszki Radwańskiej  i jej ukochanego Dawida Celta (31 l.).

Dla rodziny i znajomych Agnieszka Radwańska jest "Isią". Ona sama twierdzi, że tak zostało z dzieciństwa, gdy jeszcze nie potrafiła wymówić imienia Agnieszka i skracała je. Jest jednak osoba, która mówi do niej inaczej. To mąż Agnieszki. On czule nazywa ją "Misią".

Reklama

Poznali się w 2008 lub 2009 roku na turnieju w Czechach. O dziwo, sama Agnieszka tego dokładnie nie pamięta. Potem spotykali się okazjonalnie. Wreszcie zaczęli razem pracować. A pierwsza randka? - Poszliśmy do kina na "Kac Vegas". Nie pamiętam tylko, czy na drugą, czy na trzecią część. Na pewno było to w drugiej połowie 2013 roku. Żeby było śmieszniej, od razu wpadliśmy na fotoreporterów - wspomina tenisistka w niedawno wydanej książce wywiadzie "Jestem Isia".

Wówczas, całkiem przypadkiem, ubrali się w podobne koszule. Więc od razu media podchwyciły, że do siebie pasują. Agnieszka Radwańska uważa, że jej mąż podbił jej serce tym, że od razu zobaczył w niej kobietę, a nie tylko tenisistkę. Może Dawid nie jest typem, który zawsze kupuje ukochanej kwiaty, ale zawsze rekompensuje to codzienną troską. I to on pierwszy wyciąga rękę na zgodę, gdy zdarzy się im sprzeczka. Ale tych jest naprawdę mało.

Oczywiście przy okazji ślubu nie mogą nie paść pytania o dzieci. Agnieszka ma tu wyraźny plan. Zamierza jeszcze przez kilka lat pograć w tenisa. Nie chce zostać młodą mamą, nie wyobraża też sobie być mamą jedynaka! - Absolutnie odpada - mówi twardo. - Wychowałam się z siostrą, zatem wiem, że rodzeństwo daje same korzyści. Bardzo chciałabym mieć bliźniaki, ale do tego są potrzebne odpowiednie geny. W każdym razie dwójka na pewno, a co życie przyniesie, zobaczymy - dodaje.

A jakie geny sprawiły, że została tenisistką i wszyscy mogą teraz podziwiać jej sukcesy? Tenisem zarażał ją tata Robert Radwański. Szybko okazało się, że spędzanie czasu na korcie stało się czymś zupełnie naturalnym i dla Agnieszki, i dla jej siostry Uli. Późniejszy rozwód rodziców tego nie zmienił, bo kort pozwalał zapomnieć o kłótniach między nimi. Dziś Agnieszka Radwańska ma z mamą kontakt przyjacielski. To taka przyjaźń dwóch dorosłych kobiet. Mama zajmuje się wszystkimi jej tzw. sprawami papierkowymi.

Tenisistka nigdy natomiast nie ukrywała, że jej ojciec ma bardzo trudny charakter. To on był jej pierwszym trenerem. I to bez wiary ojca nie byłoby jej sukcesów. Jednak już jako dojrzała zawodniczka w 2011 roku rozstała się z ojcem-trenerem. - To był proces, ale moim zdaniem tę decyzję i tak podjęłam za późno o rok, a może nawet dwa - mówi dzisiaj. Tak z "Isi" stała się "Szefową". Po prostu wówczas relacja córka-ojciec już nie istniała, był tylko trener. Dzisiaj te sprawy wydają się być w miarę poukładane.

Zwycięstwa na korcie sprawiły, że Agnieszka Radwańska może spokojnie realizować swoje marzenia. Jest w komfortowej sytuacji, bo rzadko sprawdza stan konta. - To ciągle się zmienia, bo wpływy są duże, ale rachunki równie wysokie - śmieje się. Ma jednak i swoje fanaberie. Uwielbia buty i nie ma pojęcia, ile ma par, ale... na pewno bardzo dużo! Agnieszka uważa też, że może być ubrana w "worek na kartofle", ale do butów musi mieć fajną torebkę i basta!

Co zaskakujące, myślała też o operacjach plastycznych. W pierwszej kolejności poprawiłaby sobie podbródek. Nos też by chciała mieć trochę mniej okrągły. Ciekawe tylko, co na ten temat ma do powiedzenia jej mąż, bo z jego zdaniem od teraz też musi się już liczyć...

***

Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Agnieszka Radwańska | Dawid Celt
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy