Reklama
Reklama

Minęło ponad siedem lat od śmierci Kory, a tu takie wieści. Starszy syn wciąż kłóci się z ojczymem

Chociaż od śmierci Kory minęło już kilka lat, kwestia spadku po artystce wciąż nie jest uregulowana. Starszy z synów wokalistki, Mateusz Jackowski, nie miał innego wyjścia, jak tylko wejść na drogę sądową ze swoim ojczymem, Kamilem Sipowiczem. Wygląda na to, że w tej sprawie niewiele się zmieniło: relacje między panami pozostają napięte, a rozwiązanie konfliktu pozostaje niemożliwą do osiągnięcia wizją.

Kora na kilka lat przed śmiercią zmagała się z poważną chorobą. Choć najpierw po leczeniu jej stan uległ poprawie i gwiazda planowała nawet powrót na scenę, w ostatnim tygodniu jej życia stan Jackowskiej wyraźnie się pogorszył. Frontmanka Maanamu zmarła 28 lipca 2018 roku.

Pomimo znacznego upływu czasu kwestie majątkowe po odejściu piosenkarki nie są rozwiązane. Gwiazda nie spisała testamentu, co doprowadziło do spięcia między Mateuszem Jackowskim, synem z pierwszego małżeństwa z Markiem Jackowskim, oraz jej drugim mężem i zarazem ojcem jej młodszej pociechy, Szymona, czyli Kamilem Sipowiczem.

Reklama

Starszy syn Kory od lat toczy spór z ojczymem. Końca ciągle nie widać

53-letni dzisiaj Mateusz niechętnie wkraczał na drogę sądową ze swoim ojczymem. W dzieciństwie mężczyzna mieszkał wraz z mamą i jej nowym partnerem; w 1984 kobieta bowiem rozwiodła się z pierwszym mężem, z którym niezmiennie współpracowała na polu zawodowym.

Niestety po odejściu rodziców (ojciec zmarł w 2013) Jackowski nie mógł znaleźć wspólnego języka z Sipowiczem. Sprawa jest zresztą bardziej zagmatwana, niż mogłoby się wydawać.

"Po śmierci mamy (...) nie doszliśmy z moim ojczymem do porozumienia, jeśli chodzi o kwestie spadkowe i spuściznę po rodzicach. Chcąc nie chcąc, musiałem wejść na drogę prawną. Oprócz tego, że Kamil był mężem mojej mamy, to był także producentem i wydawcą części dorobku moich rodziców, więc to wszystko jest bardzo skomplikowane" - mówił dwa lata temu w rozmowie z "Faktem".

Dzisiaj nic nie wskazuje na to, żeby spór ten miał się wkrótce zakończyć.

Minęło ponad siedem lat od śmierci Kory, a tu takie wieści. Starszy syn wciąż kłóci się z ojczymem

Z najnowszych informacji przekazanych przez Mateusza Jackowskiego wynika, że wciąż toczy się sprawa w sądzie. Nic dziwnego, że proces ciągnie się latami. W końcu chodzi tu zarówno o prawa do utworów Maanamu, jak i indywidualnej twórczości Kory i jej pierwszego męża. Najgorsze jest jednak to, że obie jej strony pozostają w niezbyt dobrych stosunkach.

"To nie tylko kwestie spadkowe, ale też całej spuścizny artystycznej moich rodziców. Pojawiło się i ciągle pojawia wiele nieporozumień, które w miarę możliwości staram się wyjaśniać. Niestety nie mam teraz dobrej relacji z Kamilem (...)" - wyznał w najnowszej rozmowie z "Faktem".

Może gdyby było inaczej, łatwiej byłoby im dojść do porozumienia. Tymczasem obecnie nie mają oni prywatnie żadnego kontaktu.

"W sprawach związanych z wydawaniem twórczości rodziców nie mieliśmy od śmierci ojca ani jednego spotkania z Kamilem. Serio. Ani ja, ani Ewa [druga żona Marka Jackowskiego - przyp. aut.], ani moje przyrodnie siostry. Do firmy Kamila nie zaproszono nas nawet na kawę, a co dopiero mówić o ustalaniu zasad współpracy. Naprawdę trudno mi to zrozumieć" - wyjawił.

Mateusz Jackowski od lat toczy spór z ojczymem. Teraz liczy na przełom

Mateusz Jackowski po raz kolejny podkreślił, że żałuje tego, jak obecnie wygląda jego relacja z Sipowiczem. Ostatni raz panowie byli widziani wspólnie kilka miesięcy temu na koncercie poświęconym działalności Kory.

Starszy syn artystki chciałby jak najszybciej domknąć wszystkie formalności, ale z drugiej strony nie może liczyć na to samo. Z uwagi na powagę sytuacji i stawkę, o jaką toczy się "gra", mężczyzna nie zamierza odpuszczać.

"(...) To są nieprzyjemne rzeczy, ale nie ma wyjścia, tu przecież chodzi o Maanam, o dorobek moich rodziców. A Kamil traktuje ich twórczość jak swoją własność" - dodał.

Tymczasem Jackowski nieustannie pielęgnuje pamięć o dokonaniach rodziców. Po odejściu ojca wydał jego niedokończoną płytę, nad którą pracował tuż przed śmiercią. Propozycje związane z muzyką tworzoną przez Jackowskich ciągle się zresztą pojawiają. Powoli zbliża się też 50-lecie Maanamu, z którym Mateusz wiąże duże nadzieje.

"(...) Kto wie, może przy okazji tego koncertu nastąpi przełom, na który wszyscy czekamy" - podsumował w rozmowie z "Faktem".

Czytaj także:
Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.

Zobacz też:

Ten przebój Kora napisała dla ukochanego. Tylko którego..?

Stanisław Soyka wyjawił prawdę o Korze. "Była bezwzględna"

Co za sceny w "PnŚ". Sipowicz nie wytrzymał, Dowbor aż przeprosiła. "Wy nadal swoje"

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Kora | Mateusz Jackowski | Kamil Sipowicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy