Reklama
Reklama

Beata Bartelik: co robi dziś zapomniana wokalistka?

Mija 35 lat od premiery piosenki „Sen na pogodne dni”, która stała się wizytówką Beaty Bartelik (58 l.) i była jednym z największych polskich hitów 1987 roku. Niestety, wkrótce po świetnym występie na festiwalu w Opolu wykonawczyni „Snu...” zrezygnowała z kariery. Kilka lat później wróciła na scenę, a niedawno udało się jej wreszcie nagrać debiutancką płytę. Aby wydać własny album, musiała poprosić fanów o finansowe wsparcie...

Beata Bartelik przez trzy dekady marzyła o wydaniu autorskiej płyty. W końcu - w 2018 roku, a więc trzydzieści lat po debiucie na festiwalu w Opolu - zdecydowała się wejść do studia i nagrać własny album. Stało się to możliwe dzięki stypendium artystycznemu w wysokości pięciu tysięcy złotych, które przyznał jej Urząd Miejski w Sopocie. Niestety, okazało się, że to kropla w morzu potrzeb. Beata musiała zwrócić się do fanów...

W końcu dopięła swego

"Ten rok i trzydzieści lat mojej pracy na scenie chciałabym uczcić swoją pierwszą solową i autorską płytą. Chciałabym wydać ją zupełnie niezależnie, nie poddając się presji i wymogom wytwórni i wydawców płytowych, i aby zrealizować to przedsięwzięcie potrzebuję dwadzieścia pięć tysięcy złotych" - napisała na jednym z serwisów crowdfoungingowych.

Fani, pamiętający wielki przebój Beaty "Sen na pogodne dni", odpowiedzieli na apel piosenkarki o wsparcie. Na koncie wokalistki w ciągu zaledwie kilku tygodni pojawiła się kwota, o którą poprosiła! 6 września 2019 roku debiutancki album Beaty Bartelik ujrzał wreszcie światło dzienne.

Reklama

"Kiedy 33 lata temu nagrywałam w Studiu Radiowej Trójki piosenkę "Sen na pogodne dni", nie wiedziałam, nie marzyłam nawet, że zwiążę z nią całe swoje życie, a kolejne pokolenia Polaków będą ją słuchać, wzruszać się przy niej lub wyznawać sobie miłość" - napisała wokalistka na Facebooku z okazji premiery nowej wersji swego największego hitu i zawierającej oprócz niego także jedenaście innych piosenek płyty.

Album Beaty zebrał świetne recenzje i sprzedał się praktycznie "na pniu", podobnie jak bilety na promujące go koncerty. Niestety, wybuch pandemii uniemożliwił piosenkarce wyruszenie w zaplanowaną na wiosnę 2020 roku trasę. Z powodu koronawirusa wokalistka znowu nie mogła rozwinąć skrzydeł i znowu zniknęła!

"Moja kariera toczyła się różnymi ścieżkami... ale tak naprawdę nigdy nie nabrała rozmachu" - wyznała w mediach społecznościowych.

Pedagogika, szanty i… tanga

Beata Bartelik przez ostatnie trzydzieści lat imała się różnych zajęć, ale muzyka przez cały czas obecna była w jej życiu. Po tym, jak po sukcesie "Snu na pogodne dni" niespodziewanie zrezygnowała ze śpiewania, przez pewien czas pracowała jako pedagog. Przyjaciele namówili ją jednak do powrotu na scenę.

"Grałam i występowałam z wieloma zespołami trochę zaniedbując karierę solową" - przyznała niedawno w wywiadzie.

Beata śpiewała m.in. w folkowych Krewnych i Znajomych Królika, współpracowała z grupami Zejman & Garkumper oraz VibrasoniQ i Smugglers. Jej specjalnością są szanty (od kilku lat zasiada nawet w jury odbywającego się w Krakowie Międzynarodowego Festiwalu Piosenki Żeglarskiej Shanties) oraz... tanga.

Co u niej słychać?

Obecnie Beata Bartelik występuje z zespołem UltraMaryna, który założyła z przyjaciółmi z Trójmiasta. Grupa jeździ po całej Polsce z programem "Pójdźmy w tango". Występuje też w klubach z recitalem "Sny na pogodne dni", podczas którego wykonuje piosenki z debiutanckiej płyty.

"Sen na pogodne dni" wciąż jest jedną z najpopularniejszych polskich ballad miłosnych i zajmuje wysokie miejsca na radiowych listach przebojów wszech czasów. Oryginalny teledysk do piosenki obejrzały na YouTube prawie cztery miliony osób.

Zobacz też:

Adam Zdrójkowski zmienia wizerunek! Koniec z grzecznym chłopcem. Ale przemiana!

Brytyjscy krytycy miażdżą film Patryka Vegi! Oglądaliście?

Pierwsze święta Elżbiety II bez księcia Filipa




Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy