Reklama
Reklama

Porażająco niska emerytura Anny Grodzkiej. Była posłanka z trudem "spina budżet"

Nie tylko aktorzy i muzycy narzekają na swoje emerytury. Krytycznie do wysokości otrzymywanego świadczenia emerytalnego podchodzą również politycy. Anna Grodzka (69 l.) należy do grona osób, które z trudem "spinają budżet".

Anna Grodzka nie ma poselskiej emerytury

Anna Grodzka nie może liczyć na poselską emeryturę. Jak sama mówi, jest teraz "zwykłą emerytką", a co za tym idzie - jej świadczenie nie zbliża się do szczególnie wysokich kwot. 

"Jestem teraz zwykłą emerytką. Ktoś może sobie wyobrażać, że mam jakąś poselską emeryturę - nie, mam zupełnie zwykłą, jaką wypracowałam w toku życia. Przez wiele lat byłam przedsiębiorcą i nierozważnie płaciłam minimalne składki. Teraz muszę spinać budżet z miesiąca na miesiąc" - ze smutkiem mówiła w rozmowie z "Polityką".

Reklama

Anna Grodzka znalazła ukojenie w sztuce

Grodzka, by nie skupiać się tyle na smutkach codziennego szarego życia seniora, zaczęła rozwijać się artystycznie. W wywiadzie dla "Liberté!" przyznała, że zajęła się muzyką.

"W tej chwili realizuję swoje hobby i cieszę się tym, co robię. Być może w przyszłości hobby zamienię w zawód. To muzyka. Komponuję muzykę, którą można określić muzyką filmową, może bardziej się uczę kompozycji, studiuję teorię muzyki, także i praktyczne działania. Założyłam własne studio, mam takie małe studio i czuję się tu świetnie, razem z dźwiękami, jestem szczęśliwa" - opowiadała.

Inni politycy nie narzekają. Wysoką emeryturę ma m.in. Joanna Szenyszyn

W dużo lepszej sytuacji są osoby, dla których działalność polityczna była źródłem utrzymania przez wiele lat. Należy do nich np. 74-letnia Joanna Szenyszyn, która emeryturę zaczęła pobierać w 2019 roku. ZUS wypłaca posłance rocznie 154 348,18 złotych brutto, co przekłada się na miesięczną emeryturę w wysokości 12 861,93 złote brutto. 

Była eurodeputowana, otrzymuje też emeryturę z Parlamentu Europejskiego, która wynosi 18510,84 euro rocznie, czyli blisko 83 tysiące złotych. Miesięcznie składa się to na około 7 tysięcy złotych.

Lech Wałęsa musi pracować. 11 tysięcy złotych to za mało

Lech Wałęsa wyznał, że również ma bardzo "trudną sytuację", Takie jest przynajmniej jego prywatne zdanie, bo wiele gwiazd, polityków i zwykłych obywateli bardzo zazdrości mu otrzymywanego świadczenia. 

Jak wyznał w rozmowie z Piotrem Lekszyckim i Kamilem Szewczykiem, wysokość emerytury sprawia, że nie może w pełni cieszyć się czasem z wnukami. Zamiast tego musi pracować. Były prezydent otrzymuje miesięcznie około 11 tysięcy złotych.

"Ale to od niedawna, gdzieś od pół roku, wcześniej to było 5-6 tys. Teraz jest trochę lepiej, ale wszystko podrożało, więc mniej więcej jest to samo" - żalił się Wałęsa w programie "Politycy od kuchni".

"Robię to dlatego, żeby trochę zarobić, bo nie mam. Ja nie dbam o pieniądze, w ogóle mnie to nie obchodziło, ale to mi wystarczało jakoś, a teraz mi nie starcza, to muszę dorobić" - wyznał i dodał, że finansowo stara się wspierać swoje dzieci. Zażartował nawet, że "kto ma pszczoły ten ma miód, kto ma dzieci ten ma trud".

Czytaj też:

Maria Wiktoria Wałęsa przed laty była gwiazdą show-biznesu. Nie trafiła z dwoma biznesami

Lech Wałęsa narzekał na emeryturę, a teraz opływa w takie luksusy! Nie do wiary

Gwiazdy na premierze filmu "Słoń": Małgorzata Foremniak cała na fioletowo, kobieca Majka Jeżowska i Agnieszka Dygant na luzie

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Anna Grodzka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama