Ledwo Kaczorowska wyszła z sądu, a tu takie doniesienia. Wszystko działo się na drodze

Katarzyna Kwiecińska

Agnieszka Kaczorowska 3 listopada stawiła się w sądzie na rozprawie rozwodowej. Wprawdzie nie zapadł jeszcze wyrok, jednak ponoć wyszła z budynku w dobrym humorze, co może świadczyć, iż wszystko poszło po jej myśli i wkrótce nie będzie już formalnie żoną Macieja Peli. Jak zrelacjonował "Fakt", z sądu odebrał ją Marcin Rogacewicz. Para udała się w kierunku restauracji, jednak - wedle informacji tabloidu - po drodze mieli złamać kilka przepisów.

Agnieszka Kaczorowska i Marcin RogacewiczPaweł WrzecionAKPA

Kaczorowska jeszcze się nie rozwiodła

Agnieszka Kaczorowska formalnie wciąż jest żoną Macieja Peli, z którym doczekała się dwóch córek. Ich małżeństwo od miesięcy istnieje jednak już tylko na papierze. Para rozstała się przeszło rok temu, a tancerka układa sobie życie u boku Marcina Rogacewicza, z którym jeszcze do niedawna występowała w "Tańcu z gwiazdami". Para odpadła tydzień temu.

3 listopada odbyła się pierwsza rozprawa rozwodowa Kaczorowskiej i Peli. Wyrok jednak ma zapaść dopiero 17 listopada, jak przekazała "Faktowi" prawniczka gwiazdy. Ponoć jednak oboje wyszli z sądu w dobrych humorach, co może sugerować, iż wszystko poszło po ich myśli i sprawa nie będzie się przeciągać.

Wedle relacji tabloidu, pod budynkiem sądu na Agnieszkę Kaczorowską czekał Marcin Rogacewicz. Nie brakowało oczywiście także paparazzich, którzy ponoć ruszyli za parą. To zmusiło ich do - swego rodzaju - ucieczki.

Basia Bursztynowicz o odpadnięciu. Czy ma żal do Pavlović za niskie noty?pomponik.pl

Kaczorowska i Rogacewicz udali się do restauracji. Złamali przepisy drogowe?

Wedle relacji "Faktu", Kaczorowska i Rogacewicz prosto z sądu ruszyli do jednej z restauracji. A jako że w ślad za nimi ruszyli fotoreporterzy, aktor próbował najprawdopodobniej ich nieco przechytrzyć. To właśnie wówczas rzekomo miał złamać przepisy.

"Jak wynika z naszych obserwacji, po drodze próbowali zgubić jadących za nimi reporterów. Z pasa przeznaczonego do jazdy na wprost nagle wykonali manewr w lewo, po czym gwałtownie odbili w prawo, przecinając dwa pasy ruchu i strefę wyłączoną z ruchu. Wszystko działo się w godzinach popołudniowych na warszawskiej Woli, przy dużym natężeniu ruchu" - donosi tabloid.

Na szczęście udało im się bezpiecznie dotrzeć na miejsce. Zakochani rozsiedli się wygodnie w jednej z włoskich knajpek, celebrując swoje towarzystwo.