Przypomnijmy: po premierze antydziennika Żuławskiego Weronika Rosati wniosła pozew do sądu przeciwko wydawcy i autorowi książki. Aktorka twierdziła, że jedna z bohaterek jest łudząco do niej podobna.
Sąd Apelacyjny w Warszawie w ubiegłym tygodniu wydał zakaz rozpowszechniania publikacji. Wyrok dotyczy dodruku, gdyż pierwszy nakład rozszedł się w całości. Rosati będzie domagać się także zadośćuczynienia i przeprosin w mediach.
Żuławski w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" stwierdził, że proces w tej sprawie jest pozbawiony sensu, gdyż, "aby dowieść, że w książce jest mowa o pannie Rosati i jej rodzinie, trzeba udowodnić, że to, co o nich napisał, to wszystko prawda":
"Jeżeli sąd uznałby to za prawdę, to powinni chodzić w workach na głowie i chować się ze wstydu" - powiedział.
Reżyser po raz kolejny podkreślił, że w jego powieści fikcja nakłada się na rzeczywistość, przemieszane są scenariusze filmowe, wydarzenia polityczne i opinie, a w książce nie ma słowa nieprawdy.
Dodał także, że "jeżeli ktokolwiek dopatruje się w fabularnych postaciach zbieżności z własnym życiem, to tylko potwierdza wiarygodność książki".
Przypomnijmy: "Nocnik" to opowiada o 67-letnim pisarzu i filmowcu, który w samotności tworzy filmowe i literackie fikcje, komentuje bieżące wydarzenia i opisuje swoje prywatne życie. Jednym z wątków jest jego związek z Esterką, 23-letnią aktorką, bohaterką portali plotkarskich.
Esterka z "Nocnika" jest córką polityka i projektantki mody, którzy "pakują ją w ramiona producentów". Wychowała się w Belgii, dużo czasu spędza w Nowym Jorku i Hollywood. Jak twierdzi reżyser "to szmata, w którą spuszczają się hollywoodzkie ch... Wszelkie podobieństwo do osób i wydarzeń są jednak całkowicie przypadkowe i niezamierzone".








