Zosia Ślotała wspomina ślub: „Zadzwoniła urzędniczka: bierzecie, czy nie?”

Zofia Ślotała
Zofia ŚlotałaAKPA

Zosia Ślotała wspomina ślub

Pani urzędniczka zadzwoniła i powiedziała: Jest wolny termin za siedem dni. Bierzecie czy nie?
Nie można było tańczyć. Nie było pierwszego tańca. O trzeciej padłam.
Wszystko było idealnie. Wiedziałam, że to nie może być słodko pierdzące. Wiedziałam, że to musi być trochę rock'n'rollowe, dlatego postawiłam na różowe, czerwone i fioletowe kwiaty. Mieliśmy czarne obrusy, na całym stole było lustro. Zależało mi na tym, żeby to był dzień od czapy, żebyśmy mogli mieć prywatność. Marzyłam o ślubie w Zakopanem, pandemia pokrzyżowała plany, a z drugiej strony wyszło perfekcyjnie, jak sobie wyśniłam.
pomponik.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?