Śmierć Robina Williamsa (†63 l.) zszokowała ludzi na całym świecie.
Fantastyczny aktor i komik był idolem dla milionów. Można powiedzieć, że miał wszystko: rodzinę, sławę, pieniądze.
Wiadomo było jednak, że od kilku lat zmagał się z depresją i uzależnieniem od narkotyków i alkoholu.
Było więc jasne, że to te czynniki skłoniły Williamsa do targnięcia się na własne życie.
Żona gwiazdora rzuciła jednak nowe światło na całą sprawę...
Wdowa wyznała bowiem, że niedawno u Williamsa wykryto pierwsze objawy śmiertelnej choroby!
"Robin był trzeźwy i bardzo odważny w swojej walce z depresją, lękiem, a także wczesnym etapem choroby Parkinsona.
Nie był gotowy, by publicznie podzielić się wiadomością o chorobie.
Mam nadzieję, że w świetle tragicznej śmierci Robina inni znajdą siłę, by prosić o opiekę i wsparcie, których potrzebują,
aby skutecznie walczyć z przeróżnymi problemami i odczuwać mniejszy lęk" – wyjawiła amerykańskim mediom pogrążona w żałobie Schneider.
Zobacz również:
