Zwykły spacer z psem skończył się tragicznie dla 60-letniego dziennikarza i publicysty Michała Fajbusiewicza.
"Spacerowałem z psem po moim osiedlu. W ogrodzeniu jednego z domów była dziura, przez którą wybiegło kilka psów. Zaatakowały mnie i mojego psa. Mam pogryzioną rękę..." - mówi Fajbusiewicz w rozmowie z "Faktem".
Obrażenia okazały się bardzo poważne. Pan Michał już trzeci tydzień w szpitalu. W ranę na ręce wdał się stan zapalny.
"Jedyną metodą, żeby ropa schodziła, jest operacyjne nacinanie ręki. Na razie miałem już trzy takie operacje i nie widać końca. Paskudna sprawa" - dodaje Fajbusiewicz.
Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia!
