Tygodnik Tomasza Lisa w najnowszym numerze ujawnia kilka tajemnic z Pałacu Prezydenckiego.
Z artykułu dowiadujemy się m.in., że członkowie PiS-u kpią z prezydenta, nazywając go pobłażliwie "Andrzejkiem". Do tego ponoć Duda "nie ma żadnych własnych projektów politycznych ani pomysłu na prezydenturę", ale za to "bardzo lubi być prezydentem".
"Wolny czas Duda chętnie spędza w willi Promnik w Rudzie Tarnowskiej, niedaleko od Warszawy. Jest tam hala z basenem, jacuzzi, siłownią, sauną, kortem tenisowym, a nawet lądowisko dla helikopterów. Z kolei zimą Duda namiętnie jeździ na nartach. Na pytania 'Newsweeka', ile dni prezydent spędził w ciągu trzech lat w Juracie, willi Promnik i zimowej rezydencji w Wiśle, Kancelaria Prezydenta nie odpowiedziała.
– Jemu się ta prezydentura naprawdę spodobała. Zarabia mniej niż europoseł, ale wszystko ma podane pod nos. Jeden telefon i wszyscy w Juracie czekają. Obsługa zrobi zakupy, ugotuje najbardziej wymyślne potrawy. Andrzejek świat sobie pozwiedza. Może zaprosić do pałacu znajomych z Krakowa i elegancko ich ugościć – opowiada ważny polityk PiS. Dodaje, że dworskie życie bardzo wciągnęło i Dudę, i jego małżonkę, która towarzyszy mu w zagranicznych podróżach" - czytamy.
Uwagę poświęcono także wspomnianej pierwszej damie. Okazuje się bowiem, że jej oficjalny wizerunek - zdaniem autorki artykułu - nie ma za wiele wspólnego z rzeczywistością. To ponoć ona trzęsie pałacem, choć na zewnątrz sprawia wrażenie łagodnej i małomównej.
"W pałacu pierwsza dama ma opinię humorzastej. Z tego powodu miała odejść z jej biura zaufana współpracownica, wiceszefowa gabinetu pierwszej damy Dorota Skrzypek, wdowa po byłym szefie NBP Sławomirze Skrzypku.
– Agata jest apodyktyczna i trudna we współpracy. Jako nauczycielka jest przyzwyczajona, że nikt nie podważa jej zdania. Nikogo nie słucha. Skrzypkowa miała tego dość" – opowiada w tygodniku znajomy prezydenta.
Zobacz również:
***
