Wielu rodaków powracających z obszarów zagrożonych odczuwa silny niepokój. Do tego grona nie zaliczają się jednak Rabczewska i jej współpracownica, które kilka dni temu wróciły ze Stanów.
"Panika jak zwykle jest nakręcona w Polsce" - twierdzi Sablewska w rozmowie z "Dziennikiem".
"Ciężko jest mi się do tego wszystkiego odnieść, bo zaledwie kilka godzin temu wróciłam do kraju. O epidemii dowiedziałyśmy się dopiero lądując w Polsce. W Stanach nie spotkałyśmy się z jakimikolwiek jej objawami. Zresztą mam na głowie tyle spraw, że nie chce mi się rozmawiać na tematy głupie".








