Stali się parą, a po trzech tygodniach były... zaręczyny! - Taki był początek tej telewizyjnej bajki dla dorosłych - mówi Stenia Kowalska. - Nie wierzę, że mogłam być taka naiwna i dałam się wkręcić w ten romans!
Koleżanka z pokoju, Wiesława Judek (69 l.) z Białegostoku, przestrzegała ją, że będzie żałowała... - Nie można się zakochać w trzy minuty! - tłumaczyła Wiesia. - Równie szybko można się odkochać!
Ale kiedy to zakochani słuchają głosów rozsądku? Stenia i Władysław opuścili sanatorium w Ustroniu jako para. Deklarowali, że wkrótce wezmą ślub i będą ze sobą do końca życia.
Razem pojechali do domu Władysława w Jastrzębiu. Tam Stenia poznała jego dwóch synów. Potem była rewizyta u niej we Wrześni...
Jednak już nie było tak różowo. Doszło do nieporozumień, a potem zapadała cisza. Jak się okazało, to był początek końca znajomości.
W grudniu ubiegłego roku Stenia podjęła decyzję o rozstaniu. - Różniliśmy się we wszystkim - wyjaśnia. - To była dla mnie bolesna lekcja.
Wtedy w jej życiu nastąpił trudny czas.

Długie miesiące rozpamiętywania. Miała żal do siebie. Na własnej skórze przekonała się, że zabrakło jej cierpliwości i rozwagi. Za szybko poddała się emocjom i wypowiedziała przed telewizyjnymi kamerami słowa, których potem bardzo żałowała.
Żeby zagoić powstałe rany, zerwała wszelkie kontakty z Władysławem. Dzięki pomocy psychologów, odzyskała wewnętrzny spokój. Wyjechała do Dębek, aby wyciszyć się podczas samotnych spacerów.
Lecz Władysław nie pogodził się z nagłym zerwaniem. Córka Steni, mieszkająca w USA, poprosiła, by przestał niepokoić mamę, a mimo to mężczyzna nadal w różny sposób próbował odnowić kontakt: przez siostrę Steni czy wspólnych znajomych z sanatorium...
Pocztą kurierską wysyłał bukiety kwiatów, ale bezskutecznie. Wreszcie Władysław na jednym z portali społecznościowych poznał inną kobietę i przeprowadził się do niej do Krakowa.
Potem nastał czas pandemii.

Stenia nigdy nie zapomni samotnych urodzin w czterech ścianach swojego mieszkania. Dla tak pogodnej i towarzyskiej kobiety jak ona, było to bardzo trudne doświadczenie.
Sama przed sobą przyznaje, że wraz z wiekiem coraz bardziej odczuwa potrzebę bliskości. Nawet ostatnie niepowodzenia nie są w stanie tego zmienić.
Po przejściu na emeryturę nie potrafiła wypełnić pustki wokół siebie. Połowę życia poświęciła pracy. Z zawodu jest technikiem ekonomii.
Prowadziła restaurację, kwiaciarnię i salon ze ślubnymi sukniami w rodzinnym mieście. Uchodziła za przedsiębiorczą i niezależną kobietę.
Żartowano z niej, że doba jest dla niej za krótka. Była wzorową gospodynią. Najważniejsza była dla niej rodzina: mąż i dwie córki.
Rodzinne szczęście przerwała śmierć męża. Potem córki wyfrunęły w świat. - Mam 15-letniego wnuka - wyznaje. - Mimo dzielącej nas odległości, zawsze czułam, jakbyśmy mieszkali razem.
Dzisiaj mówi, że nie straciła nadziei na to, że znajdzie w końcu kogoś, przy kim nie będzie czuła się tak samotna. Ciągle wierzy, że zakocha się po raz trzeci...



***
Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:








