Renata Lewandowska to "polska Janis Joplin". Wróciła po 40 latach
Renata Lewandowska (75 l.) była pół wieku temu jedną z najbardziej obiecujących młodych wokalistek na polskiej scenie muzycznej. Nazywano ją "polską Janis Joplin" i chwalono za "głos jak dzwon". Z grupą Quorum wylansowała wielki hit "Ach, co to był za ślub", a z Grupą I przebój "Radość o poranku". Nie miała jednak szczęścia do występów solo, więc zrezygnowała z kariery i wyjechała z Polski. Teraz, po 40 latach, ukazała się jej debiutancka płyta. Jak potoczyły się jej losy?
Reklama
Reklama
Zanim pochodząca ze Świebodzic Renata Lewandowska została zawodową piosenkarką, studiowała grafikę użytkową na Wydziale Architektury Wnętrz Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Dopiero po tym, jak w 1969 roku dostała na Festiwalu FAMA w Świnoujściu nagrodę za "kulturę wykonawczą", postanowiła poświęcić swoje życie muzyce.
Na początku Renata znana była przede wszystkim bywalcom modnych warszawskich klubów - Hybryd i Medyka. Cała Polska dowiedziała się o jej istnieniu, gdy w 1970 roku wystąpiła - ubrana w suknię ślubną - na festiwalu w Opolu i w towarzystwie koleżanek z grupy wokalnej Quorum zaśpiewała "Ach, co to był za ślub" (posłuchaj!), a wkrótce potem wystąpiła w filmach "Milion za Laurę" i "Pięć i pół bladego Józka". Zespół Quorum niestety rozpadł się, co Renata Lewandowska wykorzystała, by zatroszczyć się o karierę solową.
"Wygląda jak Janis Joplin, a śpiewa jak Aretha Franklin" - tymi słowami Lucjan Kydryński skomplementował Renatę po jej występie w opolskich "Debiutach" w 1972 roku.
W Opolu Lewandowska wykonała piosenkę "Olbrzymi twój cień" i, choć nie wygrała "Debiutów" (wygrał wówczas Zbigniew Wodecki), została zaproszona do udziału w zamykającym festiwal koncercie "Mikrofon i Ekran", podczas którego odebrała nagrodę specjalną przewodniczącego Wojewódzkiej Rady Narodowej w Opolu.
Gdy w 1973 roku kompozytor Juliusz Loranc postanowił powołać do życia zespół Grupa I, od razu pomyślał o śpiewającej świebodziczance, z którą wcześniej miał już okazję wiele razy współpracować. Razem z Renatą w Grupie I znaleźli się Marlena Drozdowska (wówczas Wiśniewska), Ewa Olszewska i Sławomir Bujaj. Ale to Lewandowska - o ile można tak powiedzieć - grała pierwsze skrzypce. Loranc skomponował dla swojej "drużyny" rozpisany na głosy przebój "Radość o poranku".
"Zacząć miała Marlena - śliczna blondynka, której rolą było trzepotać rzęsami i cieniutkim głosikiem, nieprzesadnie trzymając się tonacji, odśpiewać swoje. Potem wchodziła Renata. Ta miała silny, soulowy, nośny głos. Kropkę nad "i" stawiała Edyta swoim czystym, cudnym altem. Sławkowi pozostało tylko śpiewanie w chórkach" - wspominał Juliusz Loranc w rozmowie z "Angorą".
Ciekawostką jest, że Lewandowska nie znosiła "Radości o poranku" i przeżywała katusze za każdym razem, gdy miała ją wykonać.
Ponownie do Opola Renata Lewandowska zawitała w 1975 roku i zaśpiewała w konkursie Premier piosenkę do słów Agnieszki Osieckiej "Zaczynajcie beze mnie". Tym razem nie miała szczęścia, bo wycięto ją z telewizyjnej retransmisji.
Czterooktawowy głos Renaty i charakterystyczna maniera, z jaką śpiewała, nie przypadł do gustu ludziom rządzącym PRL-owską fonografią i decydującym o tym, czego mają słuchać Polacy. Pozwolono co prawda Renacie Lewandowskiej nagrać debiutancki singiel, obiecano jej płytę długogrającą, ale na obietnicach się skończyło. Piosenkarka nie chciała walczyć z "układami" i zdecydowała się szukać szczęścia poza granicami kraju.
W 1980 roku Renata wyjechała do RFN, a wkrótce potem poleciała do USA i... ślad po niej zaginął. Plotkowano, że zajęła się projektowaniem wnętrz i nie ma zamiaru wracać ani do śpiewania, ani do Polski.
Dopiero w 2017 roku zapomnianą gwiazdę odnalazł za oceanem jej fan - 16-letni Krystian Zieliński. Do chłopaka, który przekopywał sieć w poszukiwaniu archiwalnych nagrań Renaty i publikował posty o niej w mediach społecznościowych, pewnego dnia odezwała się... synowa wokalistki. Okazało się, że w Ameryce Renata Lewandowska wyszła za mąż i przyjęła nazwisko męża - Roberts.
W końcu namówiona przez synową Renata Roberts skontaktowała się z Krystianem. Była piosenkarka zgodziła się, by wrzucił jej piosenki na YouTube i umieścił w serwisie Soundcloud. Nagraniami zainteresowali się Maciej Zambon z The Very Polish Cut Outs i Łukasz Wojciechowski z Astigmatic Records. To oni wpadli na pomysł, by... wydać płytę z nagranymi pół wieku temu piosenkami Lewandowskiej.
Winylowy krążek "Dotyk" z dziewięcioma utworami ukazał się na rynku 14 października 2020 roku i natychmiast okrzyknięty został jednym z najlepszych soulowych albumów roku!
"Czterdzieści lat czekałam na debiutancką płytę, ale warto było czekać" - napisała artystka na Facebooku.
Dziś Renata Lewandowska-Roberts ma już 75 lat, mieszka w Waszyngtonie i - jak stwierdziła niedawno - cieszy się jesienią życia. Nie zamierza wracać na scenę.
"Są okresy, w których ma się coś do powiedzenia, to zostało powiedziane i nie ma się ochoty już do tego wracać. Mogę sobie posłuchać moich piosenek, ale posłuchać tak, jakbym słuchała tamtej dziewczyny. To nie jestem już ja" - powiedziała dziennikarzowi portalu "Dwutygodnik.com".
Odkąd dwa lata temu Renata wróciła z "niebytu", jest bardzo aktywna w sieci i chętnie rozmawia ze swoimi fanami z Polski za pośrednictwem mediów społecznościowych.