Telewizyjna kariera Przemysława Kossakowskiego rozpoczęła się pięć lat przed spotkaniem na terenie warszawskiej Cytadeli, które nieodwracalnie zmieniło jego życie. Osobą z którą się wówczas spotkał była znana podróżniczka, gwiazda TVN-u, Martyna Wojciechowska. Potem już nic nie było takie, jak wcześniej.
Majowa randka na Cytadeli odmieniła nie tylko życie prywatne, ale i zawodowe Przemka. Jego kariera, którą z wielkim poświęceniem budował przez poprzednie 5 lat, rozkwitła. Pewnie samo spotkanie z Martyną by nie wystarczyło, gdyby Przemek już wcześniej nie pokazał, na co go stać.
W kolejnych odcinkach swojego cyklu podróżniczego dał się pochować żywcem, brał udział w szamańskich obrzędach, nurkował w ściekach Kalkuty i doświadczył bólów porodowych przy pomocy specjalnej maszyny. Jak wspominał potem w programie Kuby Wojewódzkiego:
Podpięto mnie pod takie urządzenie elektryczne, które symulowało skurcze porodowe z różną siłą, odpowiadającą stopniowi rozwarcia. Doszedłem do siódmego centymetra i ekipa mówiła nawet, że widziała główkę.
Przemek Kossakowski po "wampirzym liftingu"
Gotowość na różne doznania Przemek potwierdził niedawno, decydując się na serię inwazyjnych zabiegów upiększających na potrzeby audycji „Ekstremalna proza życia”, którą od kilku tygodni prowadzi na antenie Newonce.radio.
Poprosił specjalistę z dziedziny medycyny estetycznej o wstrzyknięcie wszystkiego, co ma. Były tam: kwas hialuronowy w różnych postaciach, botoks, wypełniacz ust, a także tak zwany wampirzy lifting. Jak wspominał podróżnik po zabiegu:
Pierwsze spotkanie z panem doktorem nie zapowiadało pięknej przyjaźni. Zatem najpierw Pan Doktor tak, aby moja fizys nabrała ważenia gładkości, nie zatraciwszy jednak przy tym szlachetnej sztuki wyrażania emocji, zaaplikował mi w kilku miejscach twarzy botoks. Następnie w kilku innych miejscach dopełnił mnie kwasem hialuronowym, a następnie tymże kwasem powiększył mi subtelnie usta. Potem długą, cienką igłą umieścił pod skórą w obu moich policzkach nici, korygujące owal twarzy. A kiedy to wszystko zostało już uczynione, pan doktor pobrał ze mnie krew, ową krew odwirował, a uzyskane tą drogą osocze zaaplikował mi serią zastrzyków w twarz. Skończyliśmy, a ja w końcu mogłem się poczuć się piękny.
Kossakowski zamieścił nawet zdjęcie, ilustrujące, jaki był piękny. Na szczęście opuchlizna w końcu zeszła... Ludzie poddają się zabiegom medycyny estetycznej po to, by wyglądać młodziej i bardziej promiennie. Czy Przemek zaczął wyglądać młodziej i promiennie? Zdziwicie się… On sam ujawnia:
Potem ludzie, którzy mnie znają, mówili, że wyglądam lepiej. Że moja twarz nabrała świeżości i w ogóle zadziała się na niej jakaś trudna do uchwycenia, ale dobra zmiana. Jednak to miało dopiero nadejść a ja, po wyjściu z gabinetu byłem przytłumiony i w refleksyjnym nastroju. Pamiętam, że spojrzałem na swoje odbicie w lustrze i powiedziałem, że czuję się, jakbym został uderzony - pan doktor wypomina mi to do dziś.









