Projektant i artysta kilka dni temu na swoim profilu na Instagramie opublikował zdjęcie, które wielu przeraziło.
Widzimy go bowiem bez włosów, a fotka została zrobiona w sali szpitalnej.
"Życie czasami stawia nas w trudnej sytuacji, Kochani wierze w to że będzie dobrze. Ja jestem - bo Ty jesteś. Wszystkim z serca dziękuje za udostępnienie" - napisał, zamieszczając linka, do strony, gdzie można wpłacać pieniądze na jego leczenie.
Teraz o tym, z jakim cierpieniem zmaga się Piotr Krajewski, opowiedziała jego była żona Ewa, z którą projektant mimo rozstania wciąż się przyjaźni.
Jego problemy ze zdrowiem zaczęły dawać o sobie znać w grudniu 2019 roku.
"Aż tu nagle Wigilia, a Piotruś już nie miał siły usiąść do stołu i zjeść kolacji. Zrobił to na 5 min., a tak przeleżał w łóżku. Po Świętach było latanie po lekarzach, wielu. Aż trafiliśmy do Pani Onkolog, która zleciła wszystkie badania, jakie możliwie. Potem czekanie na wyniki, a to w naszym kraju jest najgorsze. Miesiąc, czasami dwa miesiące czekania na wyniki badań" - cytuje jej słowa "Super Express".
Niestety, medycy nie mieli dla niego dobrych wieści.
"Rak drobnokomórkowy płuc, oskrzeli, trzustki, wątroby i tchawicy. Nie mogłam pozwolić mu na to, aby się załamał. Nie było łatwo. No cóż, przez wiele lat pomagaliśmy chorym na raka. Mówiliśmy: ‘Rak to nie wyrok’... Dziś Piotr sam potrzebuje pomocy. Niestety, leki, które bierze, trzeba kupować po za granicami kraju i nie refundowane dlatego założyłam konto na pomagamy.pl dla Krajewskiego" - wyznała tabloidowi.
Kobieta już wcześniej była w pełni oddana byłemu mężowi. Kilka miesięcy przed tym, jak wykryto u niego chorobę, został bowiem brutalnie pobity.
Obrażenia były tak poważne, że projektant tygodniami walczył o życie.
Kiedy wydawało się, że wyszedł na prostą, przyszła straszna diagnoza...
Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia!
Zobacz również:
***
Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:
