Reklama
Reklama

Ogromna tragedia w rodzinie Kasi Moś! Ta śmierć jest dla niej wielkim ciosem

Kasia Moś (33 l.) i jej rodzina pogrążeni są w żałobie. Wczoraj, 2 kwietnia, za pośrednictwem Facebooka piosenkarka poinformowała fanów o śmierci swojego dziadka. Niestety, senior zmarł pod szpitalem podczas trzygodzinnego czekania na przyjęcie.

Kasia Moś nie może uwierzyć w to, co się stało. Artystka przeżyła ogromną tragedię, gdyż jej dziadek zmarł pod szpitalem. 

Senior źle się poczuł, więc wezwano karetkę, która zawiozła go do szpitala. Niestety, z uwagi na pandemię koronawirusa personel medyczny nie był w stanie od razu przyjąć na oddział pana Stanisława. 

Moś w emocjonalnym poście wspomniała, że senior czekał pod szpitalem na pomoc aż trzy godziny. Dziadek nie doczekał się pomocy i zmarł. 

Piosenkarka całą sytuację opisała w social mediach, gdzie w emocjonalnym wpisie podziękowała wszystkim osobom opiekującym się jej dziadkiem w ostatnim czasie, a w szczególności pani Barbarze, która do końca walczyła o życie dziadka Kasi. 

Reklama

"Gdy umiera dobry człowiek, to los zsyła mu anioły... Pragnę z całego serca podziękować pani ratownik medycznej. Dziękuję za walkę o zdrowie mojego dziadka, jakby to był członek pani rodziny, jakby to był pani dziadek. Pani Barbara trzy godziny czekała z nim w karetce pod szpitalem, bo ten, w związku z panującą sytuacją, nie chciał go przyjąć. 

Dzwoniła do nas, abyśmy się nie martwili, mówiąc dziadkowi, że go kochamy i że jesteśmy zdrowi. Serce pani Barbary, jej przemiły głos, pozostanie z nami już na zawsze. Dla dziadka musiał to być głos ukojenia, głos, który podtrzymywał go na duchu" - napisała Kasia Moś. 

Pan Stanisław od dłuższego czasu przebywał w hospicjum, gdzie miał zapewnioną profesjonalną opiekę.

***
Zobacz więcej materiałów wideo:

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: koronawirus | Katarzyna Moś
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy