Reklama
Reklama

"Nie miałam co jeść"

Czy to wstyd mówić o tym, że się było biednym?

W naszym kraju niestety tak. Kiedy na salonach prym wiodą takie prosięta jak Tomasz Jacyków, co rusz podkreślające, że jego jednorazowe zakupy to wydatek rzędy 10 tys. zł, przyznanie się do biedy jest prawie jak informacja, że się jest nosicielem wirusa HIV.

Justyna Steczkowska (36 l.) wyznała ostatnio, że nie zawsze żyła w luksusie i była w posiadaniu kilku kart kredytowych: "Czasami nie miałam co jeść, chodziłam wieczorami na targ i za pół ceny kupowałam nadgniłe warzywa i owoce". Z tego przygotowywała posiłki. Tak wyglądały początki samodzielności naszej rodzimej gwiazdy.

Reklama

Steczkowska w młodości rzuciła studia na Akademii Muzycznej w Gdańsku. Rodzice uszanowali jej decyzję, jednak nie chcieli dalej utrzymywać: "U nas panowała zasada, że kto się nie uczy, nie dostaje pieniędzy" - wspomina.

Samodzielność była dla artystki bardzo trudna. Mieszkanie wynajmowała z przypadkowymi ludźmi, zarabiała śpiewając na weselach, występowała do kotleta - przypomina "Fakt".

Nie jest to żadna egzotyka. Obecnie obok finansistów i pracowników korporacyjnych molochów, biegnących rankiem z laptopami do swych klimatyzowanych biurowców, istnieją również ludzie jakimi swego czasu była Justyna Steczkowska. To, co przeżyła na własnej skórze jest niewątpliwie cenniejszym doświadczeniem, niż korzystanie z kart kredytowych bogatych rodziców.

Uczy szacunku do pieniądza...

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama