Natalia "Natsu" Karczmarczyk karierę medialną rozpoczęła od grania w serialu "Szkoła", który był emitowany na TVN-ie. Następnie udało jej się dołączyć do pierwszej edycji TEAM X. Grupa bardzo szybko się rozpadła, jednak agencja była na tyle zadowolona z Natalii, że zaproponowała jej bycie twarzą drugiej odsłony projektu.
Wszystko układało się jak w bajce. Zasięgi non stop wzrastały, a co za tym idzie, pojawiały się kolejnej współprace. Natsu wraz z innymi dziewczynami z ekipy od kilku miesięcy pracowała nad autorskimi kosmetykami. Nikt nie spodziewał się, że tydzień przed ich premierą wyciekną niewygodne nagrania głównej twarzy nowo powstałej marki. Jak się okazało w nocy ze środy na czwartek 6.05, Natalia kilka lat temu zarabiała na pokazach erotycznych w Internecie. Za kilkadziesiąt żetonów każdy mógł mieć do niej jakąś "prośbę". W sieci pojawiło się bardzo dużo odważnych filmików z jej udziałem.
Czy to koniec kariery "Natsu"?
W świecie infleucnerów nie ma dziś ważniejszego tematu od wycieku nagrań Karczmarczyk. Internauci są raczej zgodni, że taka afera tylko podniesie jej statystyki i podbije popularność.
Sylwester Wardęga, jeden z najbardziej znanych Youtuberów w Polsce, uważa, że Natsu nie ma co się martwić. Jego zdaniem za trzy dni nikt nie będzie o tym pamiętał, a nowi widzowie zostaną. Przywódca tzw. "Watahy" przewiduje jej przyrost na Instagramie na poziomie 100 tysięcy osób.
Sama zainteresowana jeszcze nie zabrała głosu w tej sprawie, jednak chyba będzie musiała. Nie da się tego zatuszować...
