Kariera Natalii Siwiec rozpoczęła się w 2012 roku na meczu otwarcia Euro na Stadionie Narodowym. Przygotowana przez ambitnego partnera, Mariusza Raduszewskiego, siedziała wymalowana na trybunie i czekała aż operatorzy kamer zwrócą na nią uwagę. Wszystko przebiegło zgodnie z planem. Natalia rzeczywiście rzuciła się w oczy, chociaż z czasem sama doszła do wniosku, że lepiej to robić z odrobinę większą klasą. Z biegiem lat zrozumiała, że w budowaniu wizerunku warto zachować umiar, chociaż od czasu do czasu ciągle jeszcze ją ponosi. Być może dlatego, że, jak wyznała w jednym z wywiadów, za młodu kompletnie nie miała wyczucia modowego. W ubrania zaopatrywała się głównie na bazarze. Jak wspominała z perspektywy czasu:
Jak byłam nastolatką, to nawet nie wiedziałam, gdzie kupuje się takie marki jak Hermes, Dior, czy Chanel. Pojawiały się podróbki, a ja myślałam, że to oryginalne produkty. Taka torebka podróbka, która kosztowała 2 tysiące złotych, była dla mnie bardzo droga i szalałam z radości, że mogę ją mieć.
Natalia Siwiec przesadziła z kreacją
Być może jakieś elementy zagubienia stylistycznego zostały jej z lat młodości, bo Natalce nadal zdarzają się wpadki. Ostatnio, gdy pokazała swoje zdjęcie w kracaji przypominającej staroświecki abażur od lampy, fanki połapały się za głowy.
Siwiec postanowiła włączyć się w promocję jednego z luksusowych warszawskich butików, co nie dziwi, ponieważ jest to jej główna metoda zarabiania na życie. Gorzej, że do zareklamowania sklepu wybrała ubrania, które, zdaniem komentujących, zupełnie do niej nie pasują. Pod zdjęciami Natalii pojawiły się surowe komentarze:
Matko jedyna. Jakbyś to buchnęła z szafy córce
Żadna nie pasuje. No chyba że masz 5 lat.
Rzeczywiście tak źle wypadła?
***








