Reklama
Reklama

Mówią, że jest po korekcie płci i krytykują jej wygląd. Jednak dotyka ją coś zupełnie innego

Katarzyna Puzyńska to nazwisko, które jest dobrze znane polskim fanom kryminałów. Pisarka stworzyła m.in. uwielbianą przez czytelników sagę, której fabuła rozpościera się w fikcyjnej wsi Lipowo. Jej powieści stały się na tyle kultowe, że zaczęto nawet organizować zloty fanowskie. Niestety, sława ma także swoje negatywne strony, o czym pisarka przekonała się już niejednokrotnie, gdy spadał na nią hejt. O tym, jakie słowa dotykają ją, a jakie uważa za zupełnie nieobraźliwe, opowiedziała w podkaście redaktora naczelnego Interii, Piotra Witwickiego.

Fanom kryminalnych historii Katarzyny Puzyńskiej nie trzeba przedstawiać. Autorka zdobyła uznanie wśród polskich czytelników, a jej powieści stały się bestsellerami. Do tego stopnia, że saga o Lipowie - fikcyjnej wsi - doczekała się realizacji projektu mającego na celu stworzenie swoistej ścieżki informacyjnej składającej się tablic wskazujących miejsca opisywane w książkach.

Oprócz kultowej sagi o Lipowie, Katarzyna Puzyńska stworzyła także m.in. "Grodzisko" oraz serię "Policjanci".

Katarzyna Puzyńska sama prowadzi swoje media społecznościowe

Katarzyna Puzyńska doskonale zdaje sobie sprawę, jak ważną rolę pełnią w dzisiejszych czasach media społecznościowe. Jej konto na Instagramie obserwuje 30 tys. osób, a na Facebooku wybiło już 100 tys.. Swoim obserwatorom pisarka serwuje swoją prywatną przestrzeń, dzięki czemu mogą ją jeszcze lepiej poznać.

Reklama

"Dla mnie czytelnicy są najważniejsi. Pisarz bez czytelników nie istnieje i ja bardzo chcę dać z siebie czytelnikom wszystko, co mogę, więc po prostu przygotowuję to, staram się odpowiadać na komentarze. Oczywiście nie na wszystko zdołam, bo tego jest sporo, tak jak powiedziałeś. Jestem w różnych tych miejscach, w różnych mediach społecznościowych i wszystko sama robię (...) Nie zawsze odpowiem, ale staram się" - powiedziała pisarka w rozmowie z Piotrem Witwickim.

Niestety, okazuje się, że na jej profil zaglądają również osoby, które nie są wcale fanami jej twórczości, a chcą się jedynie wyżyć w sieci.

"Są plusy i minusy mediów społecznościowych. Jest ten hejt z jednej strony, z drugiej strony jest ta możliwość dotarcia do wielu osób" - mówi pisarka.

Jaki hejt nie dotyka Katarzyny Puzyńskiej?

Okazuje się, że niektórzy wchodzą na jej profile w mediach społecznościowych tylko po to, by... skrytykować jej wygląd. Takim rodzajem hejtu Katarzyna Puzyńska jednak zupełnie się nie przejmuje. 

Co gorsza jednak, pojawiają się także krytyczne słowa pod adresem jej powieści od osób które... nie miały okazji jeszcze ich czytać. "Był taki jeden człowiek swojego czasu, nie wiem, czy pan, czy pani, która kilku autorom wystawiała jeszcze przedpremierowe, negatywne recenzje. (...) Chyba bardziej to chodziło o, nie wiem, ulżenie sobie, czy coś takiego. W każdym razie, ja się staram takimi rzeczami nie przejmować, jak wiem, wiesz, że coś takiego jest, że krytyka dla krytyki, no trzeba jednak gdzieś tam to starać się olać" - mówi Katarzyna Puzyńska Piotrowi Witwickiemu.

Oto co dotyka Katarzynę Puzyńską najmocniej

A jakie słowa ją dotykają? Otóż czasem pojawiają się w jej kierunku zarzuty, że nie odpowiada czytelnikom. Nie jest to jednak prawda, gdyż pisarka stara się każdemu odpisać, jednak nie zawsze - ze względów logistycznych - jest to możliwe od razu.

 "Ponieważ ja robię wszystko sama, to czasami jest tak, że wiesz, trzeba poczekać chwilę, aż odpowiem, prawda? I ktoś mówi, że ja na przykład, nie wiem, nie odpowiadam, i że to jest brak szacunku. Ja staram się cały szacunek poświęcić moim czytelnikom i to jest coś takiego, co mnie na przykład boli" - wyznała wprost.

Katarzyna Puzyńska odnosi się do "zarzutów" o rzekomej korekcie płci

Katarzyna Puzyńska przeczytała o sobie nieraz, że rzekomo jest po korekcie płci. Osoby piszące to chciały jej dopiec, jednak - jak sama twierdzi - dla niej to nie jest nic obraźliwego. Przeciwnie. Gdyby była po takim zabiegu, z pewnością by się nawet nim chwaliła.

"Bardziej mnie smuciło to, że ktoś uważał to za obraźliwe. Gdybym ja była po korekcie płci, to ja bym mówiła, że jestem po korekcie płci, chociaż nie ma obowiązku, bo nie uważam, że trzeba to powiedzieć, jeżeli ktoś to zrobił. Uważam, że to jest coś takiego, do czego każdy ma prawo. (...) Smuciło mnie, że ktoś używał tego, myślał, że to będę uważała za obraźliwe" - powiedziała w podkaście Piotra Witwickiego.

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy