Na udział w castingu do "X Factora" Marcina Spennera (sprawdź!) namówili przyjaciele, którym wcześniej - oglądając razem pierwszą odsłonę programu - powiedział, że... zaśpiewałby lepiej niż Gienek Loska czy Michał Szpak.
Przyjaciele weszli mi na ambicję, gdy ogłoszono casting do drugiej edycji. Zgłosiłem się wyłącznie dlatego
Marcin, choć wiele osób typowało go na zwycięzcę show TVN, od początku wiedział, że nie uda mu się pokonać Dawida Podsiadły.
W roku 2012 Dawid był w pełni gotów na podbicie rynku, ja nie. Miał 19 lat, a był już w pełni ukształtowanym, gotowym na odniesienie sukcesu artystą. Miał pomysł na siebie i poszedł za ciosem. Ja byłem... zagubiony, wręcz przerażało mnie to, jak dobrze mi poszło
Drugie miejsce było dla Marcina Spennera spełnieniem wielkiego marzenia o zaistnieniu na polskiej scenie muzycznej. 27-letni wówczas wokalista usłyszał w finale "X Factora" od Czesława Mozila, że będzie "mistrzem coverów śpiewających cudze piosenki do kotleta", ale postanowił udowodnić, że jednak stać go na więcej.
Miałem na tyle szczęścia, że po zakończeniu programu mogłem w pełni poświęcić się muzyce, utrzymywać się z niej. Grałem jakieś niewielkie koncerty, występowałem na rozmaitych eventach i czekałem na swój czas
Dopiero trzy lata po "X Factorze" Marcin odważył się zerwać kontrakt z wielką wytwórnią płytową, który musiał podpisać jako finalista show. Związał się z małym studiem nagrań i ludźmi, którzy uwierzyli w jego talent i pomogli mu wydać debiutancki krążek. Album "Na czasie" (posłuchaj!) ukazał się dopiero w 2019 roku.
Na takie debiuty warto czekać

Marcin Spenner twierdzi dziś, że gdyby nagrał własny krążek od razu po "X Factorze", z całą pewnością nie byłby on zgodny z tym, co mu w duszy grało. "Musiałem się zatrzymać, zajrzeć w głąb siebie i poszukać mojego prawdziwego muzycznego ja. Dzięki temu dzisiaj w stu procentach utożsamiam się z tym, co śpiewam" - wyznał w rozmowie z "Anywhere.pl".
"Wszystko wskazywało na to, że uznanie zdobędę dzięki śpiewaniu lekkich, łatwych i przyjemnych piosenek, które świetnie sprawdzają się w windach albo centrach handlowych. Ot, utwory, które miło słyszeć, ale po chwili się o nich zapomina. Na szczęście w porę zrozumiałem, że to nie dla mnie
Marcin Spenner nie kryje, że po "X Factorze" funkcjonował na rynku nie jako wokalista obdarzony niezłym głosem, ale jako... ciacho ze świetnym ciałem. Bolało go, że media piszą wyłącznie o jego mięśniach, które prezentował na zdjęciach z wakacji wrzucanych na Facebooka i Instagram.
Z drugiej strony, skoro jakieś portale zaglądają na moje profile w mediach społecznościowych, śledzą moje życie, to znaczy, że jakoś się mną jednak interesują
Rok temu, tuż przed wybuchem pandemii, Marcin Spenner zadebiutował jako reżyser, kamerzysta i montażysta - sam nakręcił teledysk do piosenki "Milion" (zobacz!), który zadedykował wszystkim, którzy z powodu koronawirusa musieli zostać w domach.
To dobry czas, by przewartościować sobie nasze dotychczasowe potrzeby i zastanowić się co jest w życiu tak naprawdę ważne i istotne. Po burzy na pewno przyjdzie spokój...

Marcin Spenner wykorzystał lockdown, by pracować nad nowymi piosenkami, które znajdą się na jego drugiej płycie. Jedną z nich zaprezentował w ostatni weekend czerwca podczas Festiwalu Decalogue - 10 Prostych Słów w Gdańsku.
Marcin, pytany, jak wyglądałoby jego życie, gdyby dziewięć lat temu nie zgłosił się na casting do "X Factora", twierdzi, że pewnie byłby... kucharzem. "Zanim zająłem się muzyką na poważnie, pracowałem w gastronomii, więc najprawdopodobniej byłbym gdzieś w kuchni, najlepiej pod skrzydłami utalentowanego szefa“ - wyznał w "Anywhere.pl“.
Marcin Spenner wciąż jest wielkim fanem Dawida Podsiadły, którego uważa za najlepszego polskiego artystę młodego pokolenia. "Robi świetną robotę i po prostu należał mu się wielki sukces. Ja na pewne rzeczy muszę dopiero zasłużyć“ - stwierdził w wywiadzie dla "Na Temat“.


***








