W obliczu szerzącej się pandemii wiele krajów, w tym także Polska, postanowiło zaostrzyć reguły życia publicznego.
Rząd, lekarze i celebryci zachęcają do pozostania w domach oraz ograniczenia kontaktów personalnych.Niektórzy jednak w dalszym ciągu nie czują powagi sytuacji i nie stosują się do zaleceń. W gronie nieustraszonych znajduje się były prezydent Lech Wałęsa, który pomimo obostrzeń regularnie bierze udział w nabożeństwach kościelnych. W rozmowie z "Super Expressem" Wałęsa postanowić pocieszyć seniorów. Przy okazji pokazując lekceważący stosunek do wirusa, który codziennie odbiera życie ludziom na całym świecie. "Nie można się poddawać, trzeba walczyć! Ja na przykład nie zwracam uwagi na koronawirusa, pracuję i koniec. Nie wzmacniam żadnej odporności, bo po co? W tym wieku? Mam 77 lat. Trzeba na coś umrzeć, ale wolałbym umrzeć na placu boju, a nie na koronawirus"a - stwierdził prezydent, dodając, że to nie są pierwsze trudności, jakie napotkał w swoim życiu. "Lubię walczyć z kłopotami, problemami, a więc radzę tak: nie wolno się poddawać, do przodu, do roboty!" - nawoływał Wałęsa. Stosunek polityka do koronawirusa może mieć podłoże ekonomiczne. Przez epidemię prezydent został zmuszony do odwołania serii zagranicznych wykładów, które w znaczny sposób zasiliłyby domowy budżet. "Miałem wiele wyjazdów zaplanowanych. Miałem lecieć do Włoch, Niemiec, USA i w inne miejsca i to mi wszystko padło niestety... I bankrutuję teraz. Bo ja dostaję 6 tys. zł emerytury, a żona wydaje, co miesiąc 7 tysięcy" - ubolewał w rozmowie z "Super Expressem". Co myślicie o stosunku prezydenta do epidemii? Wycofa swoje słowa?
***Zobacz więcej materiałów wideo:
