Wpatrzone w siebie wzajemnie oczy, mocno splecione dłonie, promienne uśmiechy. Nie ma wątpliwości, że tę parę łączy uczucie! Na koncert z okazji 25-lecia De Mono w warszawskiej Sali Kongresowej Julia Kamińska (25 l.) przyszła w towarzystwie Piotra Jaska (45 l.).
Dotąd nawet bliscy znajomi nie wiedzieli do końca, co między nimi jest. Choć są ze sobą ponad dwa lata, dopiero teraz pozwolili zrobić sobie zdjęcia, pozując oficjalnie jako para.
Julia i Piotr poznali się kilka lat temu na planie "BrzydUli". Ona grała tam tytułową rolę, on był głównym scenarzystą serialu. Julia była wtedy w związku z Rosjaninem Lwem Murzenko.
Jednak po kilku miesiącach duże odległości zaczęły męczyć zakochanych i ich uczucie nie przetrwało tej próby. W tamtym okresie okazało się, że Julia pisze niezłe scenariusze. Nic dziwnego, że Piotr się nią zainteresował.
Młoda aktorka z ogromnym zainteresowaniem słuchała jego rad i uczyła się od niego (obecnie realizowany jest pierwszy serial według jej scenariusza pt. "Danie dnia").
"Gdyby Julia nie była tak zajętą osobą, chciałbym, by pisała w mojej ekipie" - wyznał Jasek. Ich znajomość z dzielenia wspólnych pasji przerodziła się w głębokie uczucie. "'BrzydUla' zmieniła moje życie" - mówiła wtedy w wywiadach Julia.
Dzisiaj, gdy wyszedł na jaw jej związek z Piotrem, te słowa nabierają innego znaczenia. Pierwszy i ostatni raz Julia publicznie wspomniała o ukochanym, gdy odbierała Kryształową Kulę w XI edycji "Tańca z gwiazdami".
Podziękowała wtedy Piotrowi za to, że ją wspierał i przyznała, że odgrywa w jej życiu ważną rolę. Znajomi pary potwierdzają, że związek ten musiał pokonać wiele trudności.
Dla rodziców aktorki bliska znajomość córki z ponad czterdziestoletnim mężczyzną była niełatwa do zaakceptowania. Szanowali jej wybór, ale dużo czasu zajęło im oswojenie się z nim.
Julia i Piotr razem pokonali te przeszkody. Rozumieją się, mają wiele wspólnych planów. Wystąpią razem m.in. w filmie "Heavy mental". "Oni pasują do siebie jak mało kto" - zdradza nam znajoma aktorki. "Dzieli ich dwadzieścia lat różnicy i... nic więcej!".
Blanka Krassowska
nr 50/2012
