Ida Nowakowska jest jedną z najbardziej uduchowionych celebrytek w kraju. Prowadząca "Pytanie na śniadanie" nigdy nie wstydziła się swojego świetnego "kontaktu" z Bogiem, podkreślając, że "tylko Pan akceptuje ją w pełni". Jednak między nimi nie zawsze było tak kolorowo.
Kryzys wiary nastąpił w 2014 rok, kiedy zmarł jej ojciec.
"W 2014 roku skończyłam na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles wydział Filmu i Telewizji oraz wydział Nauk Politycznych. Miałam wszystko, o czym marzyłam i wtedy zmarł mój tata" - opowiada nam Ida.
"Zawaliło się wszystko w jednym momencie. Miałam wtedy wiele problemów wewnętrznych. Starałam się sobie jakoś to poukładać. Byłam młoda i nie wiedziałam, czy będę jeszcze kiedykolwiek szczęśliwa. Był to trudny rok, ale bardzo dojrzałam i zrozumiałam, co w życiu jest najważniejsze. Od małego musiałam borykać się ze śmiercią bliskich osób w rodzinie. Wiem już, że w niebie buduje się taka armia aniołów. Oni robią więcej dla mnie tam niż tu".
Ranę po stracie rodzica pomógł Idzie zabliźnić taniec. Prezenterka nie ukrywa jednak, że śmierć ojca była dla niej tak bolesna, że w pewnym momencie przestała w ogóle wierzyć w Boga.
"Po śmierci taty miałam problem, aby wszystko zrozumieć. Miałam taki okres, że przestałam wierzyć w Boga. Czułam, że Pan Bóg powinien mi pomóc, a ja go odpychałam. Było to dla mnie bardzo trudne. Po czasie zrozumiałam, że to część żałoby. Udało mi się zrozumieć wtedy, że śmierć jest dla nas trudna, ale niekoniecznie dla mojego taty. On jest w lepszym miejscu. Po tym upadku zaczęłam wierzyć mocniej i ze zrozumieniem w Boga" - tłumaczy. Nie jest tajemnicą, że Nowakowska od tamtej pory wspiera większość inicjatyw chrześcijańskich swoją obecnością podczas konferencji oraz drobnymi wpłatami.
Całą rozmowę możecie zobaczyć poniżej:
