Reklama
Reklama

Grażyna Błęcka-Kolska i Jan Jankowski zaprzyjaźnili się na planie "Ułaskawienia"

Spotkanie Grażyny Błęckiej-Kolskiej (55 l.) i Jana Jakuba Kolskiego (61 l.) na planie filmu "Ułaskawienie" było nie lada wyzwaniem. Pojawił się jednak ktoś, dzięki komu aktorka łatwiej przeszła przez trudne sceny. Teraz z nadzieją czeka na kolejne zadanie.

Gdy przekracza próg krakowskiej akademii filmowej AMA, jest szczęśliwa, że może pracować z młodzieżą. - Ta praca dobrze mi robi. To duża odpowiedzialność, ale z przyjemnością uczę ich bycia przed kamerą - opowiada "Na Żywo" Grażyna Błęcka-Kolska (55 l.).

Nie kryje, że po śmierci córki Zuzanny (†23) nie było jej łatwo podjąć się tego zadania. Jakiegokolwiek zadania. Zbawieniem okazały się wizyty u terapeuty. - Już wiem, że bez pani Kasi nie dałabym rady - ocenia sytuację dziś, po zakończeniu terapii.

Pomocną dłoń wyciągnął też do niej były mąż, Jan Jakub Kolski (61 l.), powierzając jej główną rolę w swoim nowym filmie.

Reklama

- "Ułaskawienie" ma być obrazem osobistym. Chcę powołać się w nim na życie moich dziadków - Anny i Jakuba - tłumaczy reżyser.

To opowieść o małżonkach, którzy wiozą przez Polskę trumnę z ciałem 26-letniego syna. Pragną pochować go w miejscu, gdzie jego grób nie będzie, jak dotychczas, bezczeszczony przez jego zabójców. Rolę swojej babci Jan powierzył właśnie byłej żonie.

- Najciekawsze role zawsze dostawałam od Jakuba. Myślę, że to, co zrobimy, będzie wzruszało, a może nawet sprawi, że ktoś zastanowi się nad swoim życiem - przyznaje aktorka w "Na Żywo".

Do roli przygotowywała się przez kilka miesięcy. Fizycznie, przechodząc na dietę, ale i psychicznie. Znała historię rodziny, więc wiedziała, jak trudne sceny ją czekają.

- Wymagające są historie, które opowiada Jakub. Wymagające są także postaci, które tworzymy, ale ja lubię wyzwania - opowiada.

Na szczęście nie musiała przez nie przechodzić sama. Miała wsparcie nie tylko Jana, ale, nieoczekiwanie, współpartnera z planu. Jak udało się dowiedzieć "Na Żywo", z Janem Jankowskim (56 l.), bo to on gra jej męża, połączyła ją przyjaźń.

Spotkali się wcześniej przy produkcji Kolskiego "Pogrzeb kartofla". Są niemal rówieśnikami, w podobnym czasie rozwijały się ich kariery (jej w "Koglu-moglu", jego w "W labiryncie"), a życie ich nie oszczędzało.

Mają za sobą rozwód - ona z Jakubem, on z aktorką Małgorzatą Biniek-Jankowską, matką jego synów. Tak jak w roli swojej babci reżyser widział Grażynę, tak rolę dziadka pisał, myśląc o aktorze.

- Od dawna się kumplujemy. Gdy wysłał mi scenariusz, przeczytałem go jednym tchem i zachwyciłem się - przyznaje w rozmowie z "Na Żywo" aktor. - Role, które dla nas napisał są trudne, ale jest coś magicznego w klimacie pracy na jego planie. Wspieramy się z Grażyną nawzajem. Mamy nawet jedną przyczepę kempingową, w której dużo rozmawiamy - dodaje.

Po takim miłym spotkaniu gwiazda z jeszcze większą energią wkroczy na kolejny plan w maju. To wtedy ruszą zdjęcia do kontynuacji "Kogla-mogla".

- Czekałam z tym filmem na Grażynę. To był mój warunek przy pisaniu scenariusza - zdradza "Na Żywo" Ilona Łepkowska. - Jestem w stałym kontakcie z "moją" Kasią Solską i nie mogę doczekać się pierwszych ujęć - dodaje.

Jak wyznała scenarzystka, film zacznie się od powrotu syna Solskiej, a to wywoła ciąg perypetii. Kto wie, może znajdzie się w nim rola i dla Jana? - Gdyby padła taka propozycja, chętnie znów spotkam się z Grażyną na planie - mówi aktor.

***

Zobacz więcej materiałów:

Na żywo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy