O problemach znanej restauratorki doniósł ostatnio tygodnik "Wprost". Gwiazda miała nie zapłacić długu i stracić swoją chlubę na warszawskiej starówce - według sądowych dokumentów, jest winna 67 tys. zł z odsetkami.
Komornik - według informacji pisma - zajął również jej dwie spółki: Zielnik i Leon, a resztę lokali dopadł poważny kryzys.
Co na to sama Gessler? Na swojej stronie Smaki Życia restauratorka informuje, że nic niepokojącego się nie dzieje, a dziennikarzom radzi wpaść wieczorem do jej lokalu i zobaczyć, jaki panuje tam ruch, spojrzeć na ceny i dowiedzieć się, że kwota, która miała ją zrujnować, to suma kilkudniowego utargu.
"Miałam prywatny dług niezwiązany z działalnością restauracji. Spłaciłam. W wyniku nieporozumienia do 'Fukiera' zawitał komornik. I już mamy okładkę" - pisze, wkurzając się na artykuł, który narobił tyle zamieszania w mediach.
"(...) tych kilka lokali, które do mnie należy, kręci się znakomicie, a inne też dają sobie radę. Lepiej, gorzej - składa się na to wiele czynników - nie zawsze zależnych ode mnie. A że niektóre restauracje mają straty...cóż...inwestują. Wyrwane liczby czasami nic nie znaczą, trzeba zobaczyć całość" - tłumaczy.
I atakuje dziennikarzy, którzy twierdzą, że zaniedbuje ona swoje interesy, pracując dla stacji TVN.
"Redaktorzy znają się na biznesie? To śmiało, zróbcie tak, żeby gazeta szła jak woda, bez lipnych okładek z moim wizerunkiem i tekstów o wymyślonych kłopotach. A ja jednak piszę te słowa, bo uczuciowa taka jestem. I nie mogę moich 'doradców' zostawić bez słowa rady i pocieszenia. Mam się dobrze, ciężka, dodatkowa praca dla TVN dostarcza mi ogromnej satysfakcji. Ale goście moich restauracji wiedzą, że są co najmniej tak samo ważni jak widzowie i bohaterowie moich programów i odwzajemniają moje uczucia".
Prawdziwa kobieta interesu. Porażkę przekuła w sukces, do tego jeszcze się zareklamowała. Cała Gessler.
Jak myślicie, uda jej się wyciszyć sprawę?
Zobacz również:
