Reklama
Reklama

Był wielką gwiazdą, ale nie zależało mu na karierze. Skończył jako kierownik pociągu

W latach 50. i 60. ubiegłego wieku o Janie Danku mówiono, że jest „najskromniejszym śpiewającym amantem” w naszym kraju. Miał w repertuarze kilkaset piosenek, ale sławę zawdzięczał przede wszystkim duetom z Nataszą Zylską i Januszem Gniatkowskim oraz polskimi wersjami przebojów Yvesa Montanda. Francuski piosenkarz osobiście zezwolił mu na czerpanie z jego repertuaru, a nawet przysłał mu nuty swoich utworów. Po zakończeniu kariery dorabiał do emerytury jako kierownik pociągu.

Choć Jan Danek nagrał aż 14 płyt, dziś jest niemal kompletnie zapomniany. Niewiele osób wie, że to on wylansował w Polsce modę na francuskie piosenki, a pozwolenie na śpiewanie własnych wersji hitów znad Sekwany dostał od samego Yvesa Montanda, który – zachwycony jego głosem – przysłał mu w 1955 roku nuty 39 swoich utworów i pozwolił nagrać je z polskimi tekstami. „Słoneczniki”, „Fiakier” i „Wielkie bulwary” nucili 70 lat temu dosłownie wszyscy.

Z kopalni na estradę. Kariera Jana Danka

Urodzony 7 maja 1923 roku Stanisław Kośnik, bo tak naprawdę nazywał się Jan Danek, wcale nie planował zostać piosenkarzem. W latach 40. razem z kilkoma kolegami pojechał na Śląsk i zatrudnił się w kopalni, przy której działał amatorski zespół muzyczny.

Reklama

Jako górnik Danek bardzo szybko zdobył uznanie przełożonych, którzy polecili go do pracy w katowickim Głównym Instytucie Górnictwa, skąd po dwóch latach przeniesiono go do Ministerstwa Górnictwa i powierzono obowiązki inspektora. Praca nie przeszkadzała mu w śpiewaniu w zespole Centralnego Zarządu Przemysłu Węglowego. W 1952 roku został laureatem ogólnopolskich eliminacji do zawodowego zespołu estradowego przy Wojewódzkim Domu Kultury, a kilka miesięcy później nagrał swe pierwsze piosenki z zespołem Waldemara Kazaneckiego.

„Podczas jakiejś akademii podszedł do mnie dyrektor WDK i pochwalił. Powiedział: »Masz kawałek talentu, jutro przesłuchają cię w radiu«. W tamtej chwili zostałem piosenkarzem” - cytowało słowa Danka „Życie na gorąco”.

Popularność nigdy nie uderzyła mu do głowy

Jan Danek nigdy nie krył, że karierę zawdzięczał Waldemarowi Kazaneckiemu. To z zespołem stworzonym i zarządzanym przez kompozytora m.in. „Walca Barbary” z „Nocy i dni” objechał całą Europę i nagrał kilkadziesiąt piosenek. Dzięki niemu poznał też Janusza Gniatkowskiego (wylansowali razem hit „Bella, Bella donna”) i Nataszę Zyską (śpiewali w duecie „To tylko tu”).

Niespełna 5 lat po debiucie Danek był już wielką gwiazdą. Razem z Zyską i Gniatkowskim jeździli po kraju z programem „Spotkajmy się za rok”, który cieszył się nieprawdopodobną wręcz popularnością. Wszędzie witani byli wręcz owacyjnie.

„Nigdy nie dał odczuć, że jest gwiazdą. Popularność nigdy nie uderzyła mu do głowy. Był uwielbiany, ale zawsze z niedowierzaniem i niefałszywą skromnością przyjmował gesty sympatii od wielbicielek i sympatyków” - twierdzi Jan Świąder, autor książki „Gwiazdy błyszczały wczoraj”, w której jeden z rozdziałów poświęcony jest wykonawcy „Zwiędłych liści” i „Spotkania z księżycem”.

Jan Danek: Był wspaniałym ojcem i znanym na Śląsku kolekcjonerem fajek

Dla Jana kariera nie była najważniejsza. Nie dbał o nią, a wręcz ją zaniedbywał. Nie dopilnował na przykład, by zarejestrowano wszystkie jego piosenki i, choć nagrał kilkanaście płyt, wiele jego utworów przepadło bezpowrotnie.

Danek był – sam tak o sobie mówił – człowiekiem bardzo rodzinnym i... domowym. Uwielbiał podejmować gości i sam dla nich gotował. Podobno był znakomitym kucharzem. Żona artysty - Helena, którą poznał, gdy był jeszcze na etacie w Instytucie Górnictwa – pracowała i zajmowała się domem, ale zawsze mogła liczyć na jego pomoc. Piosenkarz był wspaniałym ojcem, co po latach potwierdził w poświęconej mu audycji radiowej jego jedyny dyn Leszek.

Mija właśnie 50 lat od dnia, gdy Jan Danek uległ wypadkowi, w wyniku którego stracił płuco. Pożegnał się z estradą i poświęcił pracy w klubie sportowym w Siemianowicach, w którym prowadził sekcję piłki ręcznej. Do skromnej emerytury dorabiał też przez pewien czas jako kierownik pociągu. Był znanym na Śląsku kolekcjonerem fajek i zapalniczek.

Jan Danek zmarł 19 listopada 1997 roku. Dziś jest niemal kompletnie zapomniany.

Źródła:

1. Książka J. Świądera „Gwiazdy błyszczały wczoraj” tom I, wyd. 2014.

2. Książka R. Wolańskiego „Leksykon Polskiej Muzyki Rozrywkowej”, wyd. 1995.

3. Artykuł „Polski Yves Montand”, „Życie na gorąco”, czerwiec 2023.

Zobacz też:

Santor trafiła do domu opieki. Po opuszczeniu szpitala plany niespodziewanie uległy zmianom

"Jeden z dziesięciu". Łatwe pytania Tadeusza Sznuka [QUIZ]

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: pomponik
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy