Betta St. John nie żyje. Odeszła w wieku 93 lat
Roger Grant, syn znanej aktorki Betty St. John poinformował w rozmowie z "The Hollywood Reporter", że mama odeszła ze starości. Wiadomość ta spotkała się z natychmiastową mediów oraz fanów, którzy 60 lat temu nie mogli oderwać wzroku od pięknej gwiazdy.
Betta St. John urodziła się 26 listopada 1929 roku w Kalifornii. Wtedy znana była jako Betty Jean Striegler. W wieku 17 lat zaczęła uczęszczać do szkoły teatralnej. Jej talent został szybko zauważony i zadebiutowała rolą w "Destry znowu w siodle". Film miał premierę w 1939 roku i wystąpiła w nim Marlena Dietrich, światowej sławy niemiecko-amerykańska aktorka.Kolejny wielki krok na drodze do zostania legendą ekranów Betta zaliczyła w 1949 roku - gdy wystąpiła w musicalu "South Pacific" w Nowym Jorku, a potem na West Endzie. W 1951 roku na scenie zagrała z Peterem Grantem, który stał się jej życiowym partnerem. Betty i Peter pozostali małżeństwem aż do śmierci mężczyzny w 1992 roku.
Betta St. John zakończyła karierze po największym hicie
Choć Betta była szybko wschodzącą gwiazdą i można było podziwiać ją w wielkich kinowych hitach (wystąpiła m.in. w "Dziwne losy Jane Eyre", "Niebezpieczna misja" czy "Książę student"), porzuciła aktorstwo na początku lat 60. Ostatnie pożegnanie z kinem było jednocześnie najlepszym czasie w historii jej kariery. Betta zagrała bowiem w dwóch częściach opowieści o Tarzanie.W 1957 roku wystąpiła w produkcji "Tarzan and the Lost Safari", a w 1960 w "Wspaniały Tarzan". W pierwszej części wcieliła się w postać Diany Penrod, a w drugiej Fay Ames. W 1960 zagrała jeszcze w produkcji "Miasto umarłych", która była jej ostatnim doświadczeniem z kinowymi ekranami.

Betta St. John zrezygnowała z kariery, by skupić się na rodzinie
Aktorka, ku niepocieszeniu fanów, zapowiedziała skupienie się na rodzinie. Jak sama twierdziła, na ekranach pokazywała się wystarczająco długo."Niewielu aktorów, nawet tych odnoszących zjawiskowe sukcesy, może pogodzić pracę z rodziną i małżeństwem. W tym czasie zrozumiałam, że nie mam takiego talentu, który pozwoliłby mi grać w nieskończoność" - cytuje ją Holywood Reporter.St. John spędziła ostatnie lata swojego życia w Anglii. Zmarła z przyczyn naturalnych. Pomimo śmierci męża nie czuła się samotna. Oprócz syna, wśród osób, które zawsze będą o niej pamiętać, są córki, Karen i Deanna, oraz wnuki, Kristen, Matt, Drew i Michael.
Czytaj też:
Nie żyje piosenkarka nominowana do Oscara. Miała 48 lat
Nie żyje Martin Stevens. Jego cover śpiewał cały świat
Nie żyje Miriam Aleksandrowicz. Prawdziwa legenda polskiego dubbingu miała 65 lat









