Reklama
Reklama
Tylko u nas

Richardson o zmarłym bracie i tragedii uzależnienia: "Nie miałam do siebie żalu" [POMPONIK EXCLUSIVE]

Monika Richardson 11 lat temu straciła swojego brata, Filipa. W rozmowie z Pomponikiem wyjawiła tragiczne okoliczności jego śmierci: "On się tutaj męczył". Jednocześnie wspomina o tym, jak wyglądała jej ścieżka do uświadomienia samej sobie, że jest osobą współuzależnioną. Przy okazji też nazwała Kubę Wojewódzkiego... błaznem! Wszystko w podcaście "Strip Talk z gwiazdami" Damiana Glinki.

Monika Richardson czule wspomina brata. Zmarł przez uzależnienie

Młodszy brat Moniki Richardson, Filip Pietkiewicz zmarł przedwcześnie w 2012 roku. W podcaście "Strip Talk z gwiazdami" dziennikarka wyjawiła, jak wpłynęła na nią jego śmierć i uzależnienie.

"Filip wyszedł z uzależnienia - cztery i pół roku nie ćpał. Zmarł od tzw. "złotego strzału" za stare czasy. Był po operacji przegrody nosowej i się udusił".

Prowadzący wówczas zapytał, czy Monika nie miała wyrzutów sumienia, że nie udało jej się uratować brata. Oto co usłyszał: "Nie miałam nigdy do siebie żalu o tę śmierć. Myślałam, że tak miało być. On się tu męczył, był nieprzystosowany do życia, nie do końca był częścią czegokolwiek, wspólnoty, grupy". 

Reklama

Jednocześnie Monika Richardson podkreśliła, że poczuła w pewnym sensie ulgę, że jej brat nie musiał się już męczyć życiem. Był uzdolniony lingwistycznie i władał kilkoma językami.

"Jak Filip zmarł, to oprócz tego, że to mi złamało serce i sprawiło, że jestem jedynaczką i moją mamę złamało życiowo, to dało mi poczucie, że teraz już się nie męczy" - podsumowała Monika.

Zobacz też: Monika Richardson o bolesnej łatce "złodziejki mężów" [POMPONIK EXCLUSIVE] 

Monika Richardson o tragedii współuzależnienia: "twoja miłość do tej osoby jej nie uratuje"

Monika Richardson w rozmowie z Damianem Glinką wyznała, że tak naprawdę dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że przez wiele lat była współuzależniona. 

"Tak naprawdę to dopiero teraz sobie z tego zdaję sprawę. Wiesz kto o tym świetnie mówi? Misiek Koterski. Jak nie znoszę tego błazna Wojewódzkiego, tak naprawdę wysłuchałam całej rozmowy z Miśkiem Koterskim. Przepięknie mówił o Bogu, bo on akurat się nawrócił, jego akurat tak "walnęło". Pan Bóg pomógł mu wyjść z uzależnienia.

W rozmowie nie raz przywoływała Miśka Koterskiego, który mówił głośno o tym, jak ciężko jest walczyć z uzależnieniem. Pisaliśmy o tym w artykule: "Michał Koterski. Przez 20 lat jego życie było kierowane przez nałóg".

"Pięknie mówił Misio, jak jedna osoba w rodzinie jest uzależniona, cała rodzina jest chora. Cała rodzina choruje i dzieciaki małe, które w ogóle sobie nie zdają sprawy z tego, co to jest uzależnienie, żona, mąż, rodzice, wszyscy chorują" - powiedziała w rozmowie z Pomponikiem.

Monika bardzo obrazowo opisała, jak wyglądała jej ścieżka do uświadomienia samej sobie, że jest osobą współuzależnioną.

"Współuzależnienie to jest taki moment, kiedy twoja miłość do tej osoby jej nie uratuje. Tylko on/ona może siebie uratować. Mimo że zdajesz sobie z tego sprawę, to wydaje ci się, że jak "jeszcze trochę porozmawiamy", albo "ja się z tobą napiję" i będziemy tak razem pili, to ty nie będziesz chciał pójść i zniknąć na tydzień. Może zróbmy coś takiego, żeby nie myśleć o piciu. Wtedy ten ktoś nie myśli o piciu, ty też nie myślisz o piciu. Potem wraca temat i sobie walniemy kielicha. Moim zdaniem współuzależnienie jest tak samą straszną chorobą, jak uzależnienie. Tak samo trzeba się z niej leczyć".

Monika Richardson o skutkach współuzależnienia: "Emocje też cierpią"

Monika Richardson przyznała, że nie tylko ciało cierpi, ale przede wszystkim głowa, dusza i emocje: "Nasze ciała potrafią znieść bardzo dużo. Pytanie ile może znieść nasza głowa, czy emocje bo one też cierpią". Takie [moje - przyp. red.] scynicznienie medialne współuzaleznieniu nie pomogło" - powiedziała trochę skrycie Monika.

Wyjawiła własny mechanizm walki z mediami, komentarzami i opiniami innych ludzi. Jak wielu celebrytów, zbudowała własny pancerz, przez który niewiele ciosów trafiało do jego wnętrza. Co ciekawe, zaczęła go budować już w wieku... 7 lat!

"Całe życie buduje sobie pancerz wokół siebie, żeby mnie już nikt nie zranił. Moim zdaniem ja sobie ten pancerz zaczęłam budować jak miałąm może 7 lat. On przez te lata stał się taką grubą zbroją i w pewnym momencie zaczał mi troszkę uwierać. Postanowiłam to zrzucić z siebie i pokazać się światu - taka jestem, chcecie mnie zjeść, to mnie zjedzcie, chcecie mnie wykończyć to mnie wykończcie.. tedy właśnie przytrafiło mi się współuzaleznienie. Znowu sobie założyłam panerzyk, mówiłam sobie: "to mnie nie rusza" - podsumowała Monika.

Czy Monika Richardson kiedykolwiek jeździła po alkoholu? "Nic, nikt nie może zrobić. Nikt"

W kwestii alkoholu Monika Richardson jest konsekwentna. W myśl słynnej kampanii "piłeś - nie jedź", dziennikarka nigdy nie wsiadła do samochodu po spożyciu alkoholu. Niestety, zdażyło się, że ktoś jej bliski prowadził auto po wypiciu.

"Mam granice, nie wsiadłam. Tym bardziej nie wsiadłam, że widziałam człowieka, który jeździł po alkoholu regularnie. Nie tylko bliskie mi osoby" - wyjawiła tajemniczo dziennikarka.

Ostatni też raz Monika postanowiła odwołać się do słów Miśka Koterskiego: "Jeżeli ten ktoś nie sięgnie dna, to prawdopodobnie nie wyjdzie z uzależnienia. To, że ty powiesz "atititi po alkoholu nie wolno wsiadać za kółko" to przestaniesz być ważny dla tej osoby. Dopóki ta osoba sama nie powie: "kurczę, to zaszło za daleko" to nic, nikt nie może zrobić. Nikt".

Zobacz też:

Monika Richardson jest wyjątkowo rozrzutna. "Pieniądze są po to, żeby je natychmiast wydawać"

Monika Richardson: dlaczego rozstała się z Wojterowskim? W tle pieniądze i rozwój duchowy

Monika Richardson rozstała się z ukochanym. Aż trudno uwierzyć o co poszło

Anna Czartoryska miała być polską księżną Kate. Co poszło nie tak?

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama