Reklama
Reklama

Mucha zrelacjonowała, co działo się na lotnisku. Poskarżyła się w sieci

Anna Mucha wraz z partnerem Jakubem Wonsem i swoimi dziećmi kończą już swoją przygodę na Madagaskarze. Gwiazda jednak do ostatniej chwili relacjonuje wyprawę. Nie zabrakło więc także opowieści o tym, co działo się na lotnisku. Mucha zaobserwowała bowiem pewien proceder…

Podróże to coś, na co Anna Mucha zdecydowanie nie żałuje pieniędzy. Jak tylko ma okazję wyskoczyć gdzieś za granicę, chętnie to robi, relacjonując przy tym każdą swoją wyprawę na Instagramie.

Podróż Muchy na Madagaskar z przygodami

Pod koniec grudnia gwiazda "M jak miłość" i jej partner Jakub Wons postanowili wybrać się na drugi koniec świata, a konkretnie do mało turystycznej części Madagaskaru. Co ciekawe, w podróży towarzyszyły im dzieci aktorki - 13-letnia córka Stefania i 10-letni syn Teodor. Jako że warunki momentami były dość trudne, Mucha została ostro skrytykowana za narażanie swoich pociech.

Reklama

Już na początku para napotkała na trudności z przemieszczaniem się, a później było jeszcze gorzej, gdyż był problem z dostępem do wody pitnej. Mucha na Instagramie otwarcie przyznała, że ta podróż mocno ich wymęczyła pod wieloma względami. Pomimo tego wydawała się zadowolona, że jednak się na nią zdecydowali, zapewne z racji tego, że są bogatsi o kolejne ciekawe doświadczenia.

Mucha zrelacjonowała, co działo się na lotnisku

Po ponad dwóch tygodniach podróż Muchy i jej towarzyszy dobiegła końca. Jako że gwiazda od początku relacjonowała wyprawę, nie mogło zabraknąć także wstawek z lotniska. A tam zadziało się coś niebywałego.

Po tym, jak bezpiecznie udało im się dostać do stolicy, cała czwórka czekała na kolejny samolot. Kiedy załatwiali kwestie formalne związane z walizkami, aktorka zaobserwowała pewien wątpliwy "proceder", mianowicie - wedle jej relacji - pracownicy lotniska mieli kątem pobierać od podróżnych pieniądze w zamian za przymknięcie oka na zbyt dużą wagę bagażu.

"W momencie kiedy walizka przekracza 20 kg albo dopuszczalne 5 kg jeśli chodzi o bagaż podręczny, to językiem ‘międzynarodowego porozumienia’ (puszczeniem oka - przyp. Red.) ten jeden patrzył w zeszyt i przepuszczał" - wyznała, dodając, że "tamtych dwóch" w tym momencie wyciągało ręce po pieniądze od podróżnych za przepuszczenie nieco cięższej walizki.

Po tej przygodzie parze udało się dotrzeć bezpiecznie do kolejnej miejscówki na trasie ich podróży. Wówczas, mając w pamięci, że jeszcze chwilę temu nie mieli dostępu do wody pitnej i prysznica, nic ich tak nie ucieszyło jak możliwość umycia się i cieknąca woda z kranu.

Zobacz też:

Anna Mucha świętuje w bikini. Boże Narodzenie spędza na leżaku nad basenem

Anna Mucha chciała tylko zapytać o pogodę. Skończyło się grubą aferą

Wojewódzki udostępnił zdjęcie z Muchą. Taka heca po wielu latach od rozstania

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Anna Mucha
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy