Reklama
Reklama

Krystyna Maciejewska mogła zostać wielką polską gwiazdą. Znany mąż odgrodził ją od świata

Utwory, które w latach 60. i 70. Krystyna Maciejewska śpiewała w duecie z mężem – Januszem Gniatkowskim – znała i nuciła cała Polska. Małżonkowie objechali ze swoim programem estradowym pół świata, a wszędzie, gdzie występowali, nagradzani byli owacjami na stojąco. Tworzyli nie tylko znakomity team na estradzie, ale też wspaniałą parę poza nią. „Janusza nie ma już ponad 12 lat, a ja nadal żyję tak, jakby nie odszedł” - twierdzi wdowa po wykonawcy niezapomnianych hitów „Apassionata” i „Bella Bella Donna”.

Krystyna Maciejewska była gwiazdą z wielkim potencjałem. Wszystko zmieniło jedno wydarzenie

Zanim w 1966 roku Krystyna Maciejewska rozpoczęła współpracę z Januszem Gniatkowskim, była jedną z najpopularniejszych piosenkarek w naszym kraju. Zapisała się w historii polskiej muzyki rozrywkowej jako jedyna artystka, która na jednym festiwalu w Opolu dostała trzy różne nagrody - po jednej za każdą zaprezentowaną w konkursie piosenkę. Na festiwal została oddelegowana przez kolegów z legendarnego STS-u, z którym związała się, będąc jeszcze studentką.

Po sukcesie w Opolu PAGART zaproponował 20-letniej wówczas Krystynie trzymiesięczne tournée. Miała występować razem z kilkoma innymi piosenkarkami i piosenkarzami w składankowym programie przygotowanym i wyreżyserowanym przez Jerzego Michotka, którego największą gwiazdą był Janusz Gniatkowski.

Reklama

Mąż odgrodził Krystynę Maciejewską od całego świata

"W podróż mieliśmy udać się pociągiem. Odprowadził mnie tata, który jechał z nami aż do granicy i dopiero tam się pożegnał. Kiedy wysiadał, Janusz zażartował: »Do widzenia, teściu«. Wróciliśmy jako para" - wspominała Maciejewska w wywiadzie dla "Retro".

Los sprawił, że Janusz dostał w pociągu miejsce obok Krystyny.

"To był przypadek. Potem przypadkiem siedzieliśmy razem przy stoliku w hotelowej restauracji w Leningradzie. A później już nie było przypadków, tylko wybór: będziemy razem czy nie" - opowiadała piosenkarka w rozmowie z Małgorzatą Jungst z magazynu "Retro".

"Nie był to łatwy wybór, bo każde z nas miało stały związek" - dodała.

Krystyna Maciejewska zakochała się z wzajemnością

Tak naprawdę Krystyna podkochiwała się w Gniatkowskim już od chwili, gdy ojciec zabrał ją - kiedy miała 15 lat - na koncert Janusza w Częstochowie. Dopiero jednak podczas wspólnej podróży, która rozpoczęła się 1 kwietnia 1966 roku, zakochała się w nim do szaleństwa i, na szczęście, z wzajemnością.

Janusz wyznał Krystynie miłość już po miesiącu znajomości. Po powrocie do Polski od razu zakończyli swoje poprzednie związki i zamieszkali razem najpierw w Warszawie, potem w Częstochowie.

"Janusz odgrodził mnie od całego świata" - wyznała Maciejewska po latach autorowi książki "Gwiazdy błyszczały wczoraj".

Ukochany Krystyny Maciejewskiej wskutek wypadku na dwa lata zapomniał, kim jest

Krystyna i Janusz występowali razem na scenach od Władywostoku po Chicago, przez ćwierć wieku żyli na walizkach. On - wielka gwiazda, ona - zawsze o krok za nim.

"Nie mam tak pięknego jak Janusz głosu, nigdy nie miałam. Nawet nie próbowałam mu dorównać. Jedyne, co mi zostało, to podziwiać go, więc podziwiałam, stojąc za kulisami" - opowiadała w wywiadzie.

Krystyna Maciejewska śpiewała z ukochanym w duecie, ale też pisała dla Janusza teksty piosenek oraz scenariusze ich wspólnych programów estradowych, które również reżyserowała. Gdy nie koncertowali, spędzali czas w swoim wiosenno-letnim domu w Poraju, gdzie zamierzali osiąść na stałe po zakończeniu kariery.

2 lutego 1991 roku Janusz Gniatkowski został potrącony przez małego fiata na przejściu dla pieszych. Doznał wielu obrażeń.

"Nikt nie dawał mu nadziei na przeżycie. Dwa lata spędził w szpitalu, a ja z nim. Długo trwało, zanim po operacji przypomniał sobie, kim jest" - wspominała Krystyna Maciejewska w rozmowie z "Retro".

Na scenę Janusz wrócił dopiero 13 lat po wypadku. W 2004 roku wystąpił podczas koncertu, który żona zorganizowała z okazji 50-lecia jego pracy artystycznej w Filharmonii Częstochowskiej.

Krystyna Maciejewska wciąż nie pogodziła się z odejściem Janusza Gniatkowskiego

Transmitowany przez telewizję jubileuszowy koncert Janusza Gniatkowskiego obejrzało kilka milionów widzów.

"Janusz wrócił na szczyt. Występując w mediach, bił rekordy popularności. Ludzie wiwatowali na jego cześć na stojąco" - opowiadała Maciejewska w wywiadzie dla "Retro".

24 lipca 2011 roku Gniatkowski zmarł nagle podczas wypoczynku w domu w Poraju. 

"W pogrzebie uczestniczyło około tysiąca osób. Kwartet Janusza Sołtysika, który akompaniował mężowi podczas wielu koncertów, był z nim. Kiedy zabrzmiała "Apassionata", ludzie zaczęli śpiewać z kwartetem, jakby byli na koncercie. Potem pożegnali Janusza brawami" - wspomina wdowa po legendarnym piosenkarzu.

Po śmierci męża Krystyna Maciejewska przez kilka lat kierowała zorganizowanym z jej inicjatywy po raz pierwszy jeszcze za życia ukochanego Festiwalem Piosenek Janusza Gniatkowskiego w Poraju. Niedawno przeszła na artystyczną emeryturę. W kwietniu skończy 81 lat.

Piosenkarka i autorka tekstów do dziś nie pogodziła się z tym, że mężczyzny, który był całym jej światem, nie ma już obok niej.

Źródła:

  1. Wywiad z K. Maciejewską, "Retro", maj 2023.
  2. Artykuł "Nieśmiały sen o szczęściu", "Na żywo", grudzień 2020.
  3. Książka J. Świądera "Gwiazdy błyszczały wczoraj" tom I, wyd. 2014.

Czytaj też:

Aktorka z "Czterdziestolatka" nie żyje. Krystyna Zapasiewicz miała 88 lat

Cała Polska pogrążona w rozpaczy. Nie żyje ukochana gwiazda Zofia Kucówna. Gdzie zmarła?

Teresa Lipowska chciała zobaczyć Kucównę tuż przed śmiercią. Kategorycznie jej tego zabronili

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama